Bestie uwięziły i torturowały mężczyznę. Ruszył proces (ZDJĘCIA)

Oskarżeni mężczyźni uwięzili i torturowali Mirosława Cz. Mężczyzna miał przypalane uszy i powieki, bandzior strzelił do niego z wiatrówki celując w okolice jąder.

W ławie oskarżonych zasiadło ośmiu oskarżonych. To mężczyźni, którzy w Wichowie koło Żagania uwięzili Mirosława Cz. Mężczyzna był katowany. Sadyści rzucali w niego hantlami i strzelali z wiatrówki. Jeden ze strzałów został oddany w okolice jąder ofiary.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

W czwartek pod Zielonogórski Sąd Okręgowy w Zielonej Górze podjechało kilka samochodów policyjnych. Najpierw do sądu weszli uzbrojeni funkcjonariusze w kominiarkach. Obstawili korytarz. Sprawdzili wszystko dookoła. Po chwili do gmachu sądu wszedł pierwszy z oskarżonych. Był skuty. Został zamknięty w jednej z sal pod stałą obserwacją. Po chwili do sądu wprowadzono siedmiu innych mężczyzn. Trafili wszyscy razem do drugiego pomieszczenia. W sumie w ławie oskarżonych zasiadło siedmiu mężczyzn. Dwaj cały czas są poszukiwani.

Najpierw akt oskarżenia odczytał prokurator Piotr Haładuda, zastępca prokuratora rejonowego w Nowej Soli. Oskarżył mężczyzn o uwięzienie i szczególne udręczenie Mirosława Cz.

Najpierw zeznawał Karol M. z Zielonej Góry. Z zawodu introligator. Jest obeznany z życiem w więzieniu. Siedział już za kratkami za zabójstwo. Dobrze zbudowany mężczyzna zaczął ze szczegółami opowiadać jak doszło do uwięzienia Mirosława. Poszedł na współpracę z prokuraturą. To jego zeznania obciążają resztę szajki. Dlatego nie został wprowadzony do tego samego pomieszczenia, w którym znaleźli się wszyscy oskarżeni. Przed sądem powiedział, że boi się powrotu do więzienia. To dlatego zdecydował się powiedzieć prawdę i opisać całe zdarzenie.

Karol został zwerbowany do pomocy w ochronie posesji w Wichowie należącej do jednego z oskarżonych. To najmłodszy z nich. – Dowiedziałem się, że będzie robota. Mam ubrać się na sportowo – zeznawał przed sądem. Robota to złapanie złodziei, którzy chcieli okraść posesję w Wichowie. Nie wiedział co ma robić. Razem z innymi mężczyznami spotkał się na terenie posesji w Wichowie koło Żagania nocą z 1 na 2 kwietnia. Zaczaili się w krzakach czekając na złodziei. Złodziejem okazał się Mirosław Cz. – Przyszliśmy po tytoń, który miał znajdować się w stodole na terenie posesji – powiedział nam poszkodowany. Tylko, że w pomieszczeniu nie było żadnego tytoniu. Mirosław Cz. razem z innymi ludźmi zaczęli włamywać się do stodoły. Wtedy do akcji wkroczyli oskarżeni. Złapali tyko Mirosława. Reszta uciekła.

– Biliśmy go kijami. Był tak silny, że nie mogliśmy go powalić – zeznawał Karol. Kiedy ofiara została przewrócona, padła komenda, żeby nie bić po głowie. Oprawcy uderzali wtedy w nogi i plecy. Pobity mężczyzna z drogi koło posesji został zaciągnięty do szopy. Tak przynajmniej wynika z zeznań Karola. Tam Mirosława skrępowali drutem i kablami. Ofiara powiedziała nam, że mężczyźni byli bardzo brutalni. W pewnej chwili chcieli nawet go spalić. – Obok stało 20 litrów benzyny, cudem przeżyłem – mówił nam w sądzie poszkodowany.

Dramat trwał. Mężczyzna był bity. Oprawcy rzucali w niego hantlami. Ktoś zauważył wiatrówkę. Bandyci zaczęli strzelać do Mirosława, w dodatku każdy chciał oddać strzał. Jeden został oddany w kierunku jąder. – W pewnej chwili zauważyłem jak „Uciekinier” kuca obok mężczyzny. Przypalał mu uszy zapalniczką – zeznawał Karol. Miał zwracać uwagę sadyście, ale ten nie przejmował się tym. Dopiero reakcja innego z mężczyzn przerwała znęcanie się nad Mirosławem. Ofiara cały czas była skrępowana. Mirosława więziono w pomieszczeniu w stodole.

Bandyci popełnili jednak błąd. Przeszukując ofiarę nie znaleźli telefonu komórkowego. Wpadł on mężczyźnie przez dziurę w kieszeni za podszewkę kurtki. Mirosławowi udało się zaalarmować policję. Opisał miejsce, w którym jest więziony. Kiedy oprawcy zorientowali się, że wykonał telefon było już za późno.

Policja przygotowała akcję. Antyterroryści odbili ofiarę zatrzymując na posesji dwie osoby. Reszta wpadła podczas śledztwa.

W czwartek zeznawał również właściciel posesji. Powiedział, że ludzi do ochrony znalazł jego wujek. Nie przyznał się. Odmówił w sądzie składania zeznań. Twierdzi, że nie jest winny.

Nadal poszukiwany jest „Uciekinier”. Prokuratura wie kim on jest. – To jest Piotr B. mieszkaniec Zielonej Góry. Mamy informację, że ukrywa się na terenie Polski – wyjaśnia prokurator Haładuda. Poszukiwany jest również Zbigniew S. To ojciec jednego z oskarżonych. – Wiemy, że ukrywa się na terenie Niemiec – informuje prokurator Haładuda. Został za nim wydany list gończy. Wkrótce zostanie wydany Europejski Nakaz Aresztowania. – Poszukiwaniami zajmie się specjalna grupa Centralnego Biura Śledczego, która zajmuje się zatrzymywaniem tylko groźnych przestępców – tłumaczy prokurator Haładuda.

Oskarżonym grozi kara do nawet 15 lat więzienia. Podczas czwartkowej rozprawy obrońca wystąpił z wnioskiem o uchylenie aresztu dla jednego z oskarżonych. – Sąd nie uchylił aresztu. Istnieje obawa matactwa ze strony oskarżonego, najpierw się nie przyznawał, potem się przyznał, przed sądem znowu powiedział coś innego – mówi prokurator Haładuda.

W czwartek wszyscy oskarżeni z sądu wrócili do aresztów. Ofiara przysłuchiwała się zeznaniom. – Wybielają się teraz – mówi Mirosław. Dodał, że Karol był bardzo brutalny podczas całego zajścia.