Do brutalnego zabójstwa doszło, 1 stycznia 2014 r. Jerzy M. zamordował swoją partnerkę w mieszkaniu, w którym było ich dziecko. Był bardzo brutalny. Ciało ukrył w piwnicy i uciekł do lasu koło Nowogrodu Bobrzańskiego. Morderca siedzi za kratami. Odsiaduje 10 rok z ćwierć wieku zasądzonej kary więzienia.
Był, 1 stycznia, 2014 r. Jerzy M przyjechał do Marty, do mieszkania w bloku przy ul. Lisiej. W domu była wtedy ich roczna córeczka Wiktoria. Rozmawiali o alimentach na dwoje dzieci. Tak Jerzy zeznawał przed sądem.
Z relacji mordercy wynikało, że kiedy w przedpokoju zawiązywał buty, Marta wyszła z kuchni z nożem w ręku. Poszarpali się. Polała się krew. Szczegółów zdarzenia Jerzy M. jednak nie pamiętał, tak on sam zapewniał sąd. Ostatecznie Jerzy zadawał Marcie ciosy nożem. Uderzał jak oszalał, z taką siłą, że zmasakrował partnerkę. Marta miała między innymi złamany kręgosłup.
Morderca umył i ukrył ciało
Po wszystkim umył ciało i zabezpieczył wszystkie krwawiące miejsca. Ciało partnerki ukrył w piwnicy bloku, w którym mieszkała. Wcześniej chciał wywieźć zwłoki w bagażniku samochodu. Nie udało mu się.
Po dokonaniu zbrodni uciekł do lasu pod Nowogrodem Bobrzańskim. Ostatecznie oddał się w ręce policji koło domu swoich rodziców.
Zielona Góra Morderca z Lisiej skazany
Wyrok przed zielonogórskim sądem okręgowym zapadł 10 grudnia ub.r. Jerzy M. usłyszał wtedy wyrok 25 lat więzienia. To kara za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Marty. Dodatkowo nie będzie mógł ubiegać się o wcześniejsze wyjście z więzienia. Oznacza to, że za kratami spędzi ćwierć wieku. I już siedzi 10 rok.
Sędzia Diana Książek-Pęciak uzasadniając wyrok mówiła, że sprawstwo Jerzego M. nie ulega wątpliwości. To, że zbrodnia była wyjątkowo okrutna również nie podlega dyskusji.
Prokuratura oraz oskarżyciel posiłkowy nie dowiedli jednak, że Jerzy M. zaplanował zbrodnię. Działał pod presją chwili, a wpływ na zabójstwo miały relacje, jakie funkcjonowały między byłą już wtedy parą. Nie wiadomo również dokładnie do czego doszło w domu tuż przed zabójstwem. Nie ma świadków zdarzenia.
Morderca wyraził skruchę, uniknął dożywocia
Wpływ na wymiar kary dla sądu miały również skrucha oraz przyznanie się do winy przez Jerzego M. Sąd nie wziął pod uwagę choroby psychicznej skazanego, która była główną linią obrońcy Jerzego M.
Z wyrokiem nie zgodził się obrońca Jerzego M. Chciał zmniejszenia wymiaru kary do 15 lat więzienia.