Mężczyzna, przez zaparkowany pojazd, miał problem z wyjazdem z garażu na osiedlu w Gorzowie. Zauważył policjanta po służbie i pytał, czy nie wie do kogo należy samochód. Policjant sugerował, żeby zadzwonił na numer alarmowy po patrol. Mężczyzna nie chciał pomocy policjantów i nie wiedział że rozmawia z funkcjonariuszem wyjaśnił, że nie zadzwoni, bo…jest poszukiwany.
Wszystko wydarzyło się w poniedziałek, 10 października. Policjant gorzowskiej patrolówki, sierz. Dawid Kamyk miał wolny dzień. Po godzinie 18.00 wyszedł na balkon swojego mieszkania i zauważył mężczyznę, który nie mógł wyjechać z garażu. Inny zaparkowany samochód zablokował mu wyjazd.
W pewnym momencie mężczyzna zapytał funkcjonariusza na balkonie, czy nie zna właściciela samochody. – Policjant nie wiedział, do kogo należy samochód, ale zasugerował, by zadzwonił po patrol, który przyjedzie mu pomóc – mówi kom. Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik gorzowskiej policji. Mężczyzna stwierdził, że poczeka jeszcze przez jakiś czas i może właściciel się pojawi.
Na kolejne sugestie ze strony policjanta, żeby ten jednak skorzystał z pomocy policji, odpowiedział, że nie zadzwoni, bo…jest poszukiwany.
Policjant wrócił więc do mieszkania, zadzwonił po patrol i wyszedł przed blok. – Gdy na ulicy pojawił się radiowóz, mężczyzna chciał się oddalić, ale policjant wyciągnął legitymację i się przedstawił – mówi kom. Jaroszewicz.
Patrol wylegitymował 31-latka, który rzeczywiście był poszukiwany. Mężczyzna został przekazany mundurowym ze Strzelec Krajeńskich, którzy chcieli porozmawiać z nim o sprawie kradzieży paliwa.