Stowarzyszenie Otwarte Klatki opublikowało wyniki śledztwa przeprowadzonego na fermie norek w Lubiszynie (woj. lubuskie). Ujawniło ono przemoc ze strony pracowników, m.in. rzucanie zwierzętami i uderzanie nimi o drewniane i metalowe elementy klatek. Ferma należy do holenderskiej rodziny Van Ansem – właścicieli jednych z największych ferm w Polsce.
Śledztwo zrealizował Mikhail – aktywista śledczy, który zatrudnił się pod przykrywką na fermie w Lubiszynie. Na zgromadzonych przez niego nagraniach widać pracowników brutalnie obchodzących się ze zwierzętami. Norki są bite po głowach i tułowiu rękami, pięściami i pałkami, a także uderzane o metalowe i drewniane elementy klatek i przydeptywane.
Pracownicy przenoszą je ponadto za ogony, czasami je wykręcając, a następnie z dużą siłą rzucają nimi do klatek lub wózka transportowego. Same klatki są często brudne i oblepione futrem, a wiele norek mocno krwawi.
– Brutalne traktowanie zwierząt na fermach futrzarskich nie jest jednostkową sytuacją, ale problemem systemowym, nierozerwalnie związanym z hodowlą i zabijaniem norek oraz lisów. Nie jest to pierwszy, a dopóki w Polsce nie ma zakazu hodowli zwierząt na futro, prawdopodobnie też nie ostatni raz, kiedy ujawnione zostają bardzo podobne, okrutne praktyki – mówi Bogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw w Otwartych Klatkach. Tym razem przemoc wobec zwierząt została udokumentowana na fermie należącej do bardzo wpływowej rodziny Van Ansem, która chwali się rzekomym wysokim dobrostanem zwierząt.
Potwierdzać mają to certyfikaty, takie jak WelFur, gwarantujące najwyższe standardy. Jak to wygląda w rzeczywistości, widzimy na licznych nagraniach z fermy – dodaje.
Lubiszyn. Fatalne wyniki śledztwa na fermie norek
Van Ansemowie to holenderska rodzina zajmującą się hodowlą norek od lat 60. Pierwszą fermę w Polsce Jan Van Ansem otworzył już w 1991 r., później rodzina inwestowała także w fermy w Rumunii, USA i Łotwie. Fermy należące do Van Ansemów należą do jednych z największych w Polsce – przeciętnie na każdej z nich może być od kilkudziesięciu tys. do nawet kilkuset tys. norek. Ulokowane są przede wszystkim w województwie zachodniopomorskim i lubuskim, ale też w kujawsko-pomorskim i wielkopolskim.
Van Ansemowie mają ponadto w Goleniowie (woj. zachodniopomorskie) zakład obróbki skór z norek NORPOL, a także produkującą pasze spółkę FUTREX. Prezesem zarządu w obydwu spółkach jest Daniel Żurek, który w latach 2018-2023 był wiceprezesem Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, a od 2023 zasiada w komisji rewizyjnej. Daniel Żurek głośno sprzeciwia się zakazowi – w tym roku uczestniczył m.in. w posiedzeniu Parlamentarnego zespołu na rzecz wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro. Towarzyszył mu tam Szczepan Wójcik, hodowca, o którym głośno było przy okazji protestów rolników.
– Szczepan Wójcik kreuje się na polskiego rolnika, powołując do tego byty takie jak Instytut Gospodarki Rolnej czy Świat Rolnika, tymczasem hodowla zwierząt na futro to w dużej mierze kapitał zagraniczny – mówi Marta Korzeniak, koordynatorka kampanii „Cena Futra” w Otwartych Klatkach.
W Polsce zostają więc ogromne koszty środowiskowe i społeczne, a bogacą się na tym inwestorzy z zagranicy, tacy jak rodzina Van Ansem – dodaje.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Zachęcają też wszystkie osoby, które chcą okazać poparcie dla wprowadzenia w Polsce zakazu hodowli zwierząt na futro do złożenia deklaracji działania na stronie www.czasnazakaz.pl.