Policjanci zlokalizowali desperata po tym, jak zaczął krzyczeć na cmentarzu w Świebodzinie. Do wykrzyczenia bólu namówił go dyżurny.
W niedzielę, 9 lutego, wieczorem podkom. Łukasz Szymański pełnił służbę jako dyżurny świebodzińskiej komendy. Przyjął zgłoszenie o nietrzeźwym mężczyźnie, który oświadczył, że zamierza odebrać sobie życie. Skierowany do jego mieszkania patrol nie zastał mężczyzny, ponieważ zdążył wyjść z mieszkania. Dyżurny zadzwonił na telefon komórkowy mężczyzny, który poinformował go, że kilka miesięcy temu zmarła jego partnerka, a teraz on odbierze sobie życie. – W trakcie umiejętnie prowadzonej rozmowy dyżurny ustalił, że mężczyzna znajduje się na cmentarzu w Świebodzinie – mówi mł. asp. Marcin Ruciński, rzecznik świebodzińskiej policji. Odmówił on jednak podania dokładniejszej lokalizacji.
Podkom. Szymański w dyskretny sposób wskazał dokąd ma się udać patrol policji i polecił, aby funkcjonariusze zachowali ciszę. Trudne warunki pogodowe oraz noc sprawiły, że na dużej nekropoli znalezienie mężczyzny na czas mogło okazać się niemożliwe. Dyżurny zachował jednak zimną krew i zmienił temat rozmowy. Namówił mężczyznę, aby wykrzyczał swój ból, na co ten przystał. Dzięki temu patrol usłyszał mężczyznę i szybko go odnalazł. Wezwana na miejsce karetka pogotowia ratunkowego odwiozła mężczyznę do szpitala.