Zielonogórscy strażacy co jakiś czas sprawdzają możliwość wjazdu ciężkimi wozami na stare miasto w Zielonej Górze. To element dbania o bezpieczeństwo. Fakt jest taki, że sytuacja jest fatalna przez blokujących przejazd kierowców. Kiedyś może dojść do tragedii.
Ciężki wóz strażaków pojawił się przy konkatedrze. Kierowca wjechał, ale zanim to zrobił nieźle się nagimnastykował. – Kierowca strażaków to mistrz, przejechał na żyletki – mówi nam czytelnik, który widział akcję.
Strażacy sprawdzali możliwość dojazdu do kamienic w ścisłym centrum starego miasta. – Jest źle, tego nie da się ukryć. Problemem są samochody zaparkowane gdzie popadnie – mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskich strażaków. Kierowcy bagatelizują nawet znaki zakazu parkowania. Tym samym zawężaj i tak wąskie uliczki starówki.
To zmora dla strażaków. W razie pożaru liczy się jak najszybszy dojazd od miejsca akcji. Tymczasem manewrowanie między zaparkowanymi samochodami zabiera strażakom cenne minuty. – Zaparkowane samochody w razie zagrożenia utrudnia nam przejazd wąskimi uliczkami – mówi st. kpt. Kaniak. Tym samym w każdej chwili może dość do tragedii.
Pożar na starówce, gdzie domy są ściśnięte jak szeregówki, w razie braku możliwości szybkiej reakcji może wywołać katastrofalne skutki i ogromne straty.