Kasjerka kasy Lubuskiej SKOK w Czerwieńsku oskarżona. Odpowie za kradzież około 400 tys. zł z kont klientów kasy SKOK. Przyznała się, ale nie odda pieniędzy, bo ma je na… koncie założonym na inną osobę.
Afera wybuchła w ubiegłym roku. To wtedy starsza pani z Czerwieńska zorientowała się, że z jej konta w byłej już wtedy kasie I Oddziału Lubuskiego SKOK zniknęły pieniądze. Okazało się, że pieniądze sama wypłacała. Staruszka poprosiła bank o wydanie dokumentów potwierdzających wypłaty. Okazało się, że są na ich inne i różne podpisy.
Kiedy mecenas Robert Kornalewicz zajął się sprawą oszustwa kasjerki Moniki B., zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, którym również wyczyściła konta. Był wśród nich pan Zbyszek. Nie wiedział o oszustwie pani Marii. Mężczyzna, od 2009 r. to lkient SKOK w Czerwieńsku, składał na dom. Na koncie miał ok 300 tys. zł. Systematycznie wpłacał pieniądze na swoje konto. Lokaty trzymiesięczne zakładała Monika B. informując go, że będą się automatycznie odnawiać. W czerwcu 2017 r. pan Zbyszek chciał wypłacić gotówkę na zakup samochodu. Wtedy okazało się, że na lokatach nie ma pieniędzy.
Mężczyzna skontaktował się z kasjerką. Monika B. powiedziała, że pieniądze pana Zbyszka wpłaciła na fundusz, na którym mężczyzna dobrze zarobi. Do dziś nie dostał swoich pieniędzy. Potem zgłosiły się jeszcze kolejne okradzione przez kasjerkę osoby. W sumie Monika B. ukradła z kont klientów SKOK przynajmniej 400 tys. zł.
Kasjerka zdobyła zaufanie uśmiechem. – Przychodziła do mnie do domu i informowała o moich oszczędnościach, taka była miła – mówi nam jedna z ofiar nieuczciwej kasjerki. Do starszej pani wpadła z wizyta z ciastem. Była przekonana, że wszystko ma pod kontrolą i, że starsi ludzie nie połapią się w swoich oszczędnościach.
O sprawie oszustw mecenas Kornalewicz powiadomił prokuraturę. Monika B. został już oskarżona i wkrótce stanie przed sądem. – Śledztwo idzie sprawnie. Liczę na szybki wyrok i dzięki temu odzyskanie pieniędzy dla osób poszkodowanych – mówi mecenas Kornalewicz. Monika B. przyznała się do kradzieży pieniędzy z konta klientów. Powiedziała, że pieniądze ulokowała na innym koncie zarejestrowanym na inną osobę, i… nie może ich wypłacić, bo nie wie gdzie są.
Monika B. po zmianie właściciela kasy SKOK straciła prace w banku. Wyjechała między innymi do pracy w Niemczech. Swoim ofiarom cały czas mówiła, że zwróci pieniądze, ale do dziś tego nie zrobiła.