Kolekcjoner z Zielonej Góry w 2020 r. kupił cztery Rolexy od firmy W. KRUK ROLEX. Wpłacił ponad 33 tys. zł zaliczki na zegarki. Do dziś zegarków jednak nie dostał. – Podrożały i firma odmówiła mi ich zakupu w cenach z dnia zawarcia umowy – mówi nam zielonogórzanin. Sprawa trafiła już do sądu.
Zaczęło się 24 lutego marca, 2020. Kolekcjoner z Zielonej Góry otrzymał z salonu W. KRUK ROLEX ofertę zakup czterech luksusowych zegarków. zdecydował się je kupić i 5 marca, 2020 r. wpłacił zaliczki na każdy z zegarków. W sumie ponad 33 tys. zł. I czekał, ale się zegarków nie doczekał. – Wiem, że mogły być kłopoty z produkcją zegarków przez zawirowania świecie, ale rozumiem. Czekałem cierpliwie na swoje zegarki i nic – mówi kolekcjoner.
Tymczasem w 2023 r. okazało się, że kolekcjoner zegarków nie dostanie. – Zegarki podrożały w międzyczasie, i to bardzo dużo. Firma postanowiła nie sprzedawać mi zegarków zgodnie z umową zawartą 2020 r. – mówi oburzony kolekcjoner.
W.KRUK milczy
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Michałem Kostrzyńskim, managerem ds. klientów kluczowych W.KRUK S.A. Zapytaliśmy o to, co jest powodem odmowy zakupów zegarków, czy wpływ na odmowę zakupu zegarków ma fakt, że zegarki od dnia ich zamówienie i wpłacie zaliczek bardzo podrożały? Kolejnym pytaniem było, czy to stała praktyka firmy W.KRUK, sprzedaż w wyższych cenach mimo wcześniejszego zamówienia po podwyżkach cen? Czy innym klientom firma W.KRUK również odmówiła zakupów zegarków w cenach z dnia zamówienia?
Odpowiedź. – W rzeczonej sprawie zapraszam do kontaktu z działem prawnym – napisał do nas M. Kostrzyński.
Te same pytania wysłaliśmy do działu prawnego W.KRUK. – W związku z poniższym mailem, uprzejmie proszę o wyjaśnienie kim Pan jest i w jakim charakterze się Pan się kontaktuje z działem prawnym spółki W.KRUK S.A. – odpisała nam Katarzyna Ishikawa.
Odpisaliśmy, że sprawą zajmuje się dziennikarz, i nie rozumiemy dlaczego mam to wyjaśniać? Taką dostaliśmy odpowiedź. – Przepraszam, ale nie mam wiedzy na temat pana statusu zawodowego – napisała K. Ishikawa. I to było na tyle.
Nie dostaliśmy odpowiedz na zadane pytania. Kolekcjoner sprawę zakupu zegarków kieruje do sądu. Wcześniej do firmy W.KRUK wysłał wezwanie do wykonania umowy sprzedaży. Ta jedna nie uważa, że doszło do zawarcia umowy, a jedynie wpisu do formularza na listę oczekujących.
Kolekcjoner zaznacza, że wpłacił zaliczki, co zostało w zamówieniu podpisanym przez obie strony.
Sprawa w sądzie
Skontaktowaliśmy się z adwokatem reprezentującym kolekcjonera z Zielonej Góry.Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy w Krakowie. – W odpowiedzi na pozew spółka W. KRUK S.A. wniosła o oddalenie powództwa – mówi mecenas Sławomir Zieleniewski. Zdaniem spółki nie doszło do skutecznego zawarcia umowy sprzedaży, pomimo pisemnego potwierdzenia zamówienia przez pracownika W. KRUK. – W ocenie spółki W.KRUK dokument przyjęcia zamówienia stanowi wyłącznie o wpisaniu na listę oczekujących i nie może być traktowany jako potwierdzenie zawarcia umowy sprzedaży – mówi mecenas Zieleniewski.
To nie koniec. Dodatkowo według spółki pracownik, który przedstawił ofertę kolekcjonerowi z Zielonej Góry… nie miał do tego stosownego umocowania. Dlaczego? Bo oferta obejmowała towar niedostępny fizycznie w salonie sprzedaży. Adwokat nie zgadza się z tym twierdzeniem spółki. To przecież osoba, która pracuje w salonie sprzedaży W. Kruk i dysponuje katalogiem towarów, których nie ma sklepie. Mało tego posługuje się papierem firmowym i pieczęcią.
Pandemia miała opóźnić dostawy
W.KRUK podkreśla również, że wpływ na ograniczenie miała pandemia koronowirusa. Spowodowała zakłócenia w pracach fabryki Rolex. Według spółki to właśnie okoliczności związane z wystąpieniem pandemii koronawirusa uzasadniają odstąpienie od złożonego zamówienia i zwrotu zaliczki w kwocie nominalnej po dwóch latach oczekiwania na zegarki.
Z informacji uzyskanych bezpośrednio z firmy Rolex wynika jednak jasno, że producent realizuje bez przeszkód złożone przez autoryzowanych dystrybutorów zamówienia. – W dodatku zegarki o parametrach tożsamych z tymi, które zamówił kolekcjoner z Zielonej Góry w dalszym ciągu dostępne są do nabycia na rynku, a w konsekwencji nie może być w tej sytuacji mowy o niemożliwości wykonania umowy sprzedaży, a co najwyżej o utrudnieniu – wyjaśnia mecenas Zieleniewski.
Sąd nie wyznaczył jeszcze pierwszego terminu rozprawy.