Tylko w weekend lubuska policja zabrała prawo jazdy sześciu kierującym. Powód? – Poważne naruszenie zasad bezpieczeństwa i stworzenia zagrożenia dla życia i zdrowia – wyjaśnia podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. I tak stanowcze zachowanie lubuskiej policji staje się już normą w całym województwie.
W minioną sobotę wieczorem kierowca z półrocznym stażem dachował bmw na „trasie śmierci” koło baru Ania. Pasażer został przewieziony do szpitala. – Kierowcy zostało zatrzymane prawo jazdy – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. Teraz sąd zadecyduje jak długo nie będzie prowadził samochodów.
Policja już od dawna zabiera prawo jazdy kierowcom, którzy powodują poważne zagrożenie na drodze. Tak jest na przykład kiedy wyprzedzają samochody stojące przed przejściem, na którym są piesi, ale nie tylko. W sobotę prawo jazdy stracił również kierowca renault mastera, który dachował na „trasie śmierci”. – W piątek również zostało zatrzymane prawo jazdy kierowcy, który spowodował bardzo poważne zdarzenie na drodze w Zielonej Górze – mówi podinsp. Tchorowski.
– Dotychczas stosowane konsekwencje nie zawsze bywały skuteczne. W wielu sytuacjach piraci drogowi z lekceważeniem chowali blankiet mandatu do kieszeni i zapominali o karze. Grzywna w wysokości 300 czy nawet 500 zł nie robiła na nich większego wrażenia, lub przypominali sobie o niej dopiero gdy zaległą kwotę mandatu ściągał poborca – mówi podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji. Dlatego policjanci jeszcze częściej będą sięgać po uprawnienia do zatrzymywania kierowcom prawa jazdy. – Mandaty, niestety, nie uczą kierowców, a dla nas najważniejsza jest ochrona najwyższych wartości, czyli życia i zdrowia – mówi podinsp. Tchorowski.
Właśnie zatrzymywanie prawa jazdy ma być kolejną skuteczną „bronią” do walki z piratami drogowymi. W takim przypadku, za każdym razem sąd będzie decydował, na jak długo kierowca straci uprawnienia.
W miniony weekend lubuscy policjanci zatrzymali prawo jazdy sześciu kierowców. Taka kara z pewnością „zabolała”. Policjanci doskonale wiedzą, że tak surowe restrykcje spotkają się z oburzeniem kierowców. – Niemal zawsze pirat drogowy nie zwraca uwagi na kwotę mandatu. Bolą go najbardziej punkty karne, bo za nie traci prawko – przyznają policjanci z drogówki. Nieraz osoba ukarana mandatem śmiała się z wysokości grzywy. – A kiedy informujemy, że zatrzymujemy prawo jazdy, żadnemu kierowcy jeszcze nie było do śmiechu – mówią funkcjonariusze drogówki.