W ubiegłym roku na drogach całej Unii Europejskiej zginęło ok. 6 tys. pieszych, z tego ok. 1,2 tys. w Polsce. Jesteśmy na szarym końcu pod względem statystyk potrąceń. Policja robi co może, żeby walczyć z problemem i ratować życie. Kierowcy dostają mandaty, coraz częściej tracą prawa jazdy. Innego wyjścia nie ma.
W sobotę na stacji benzynowej przy rondzie PCK w Zielonej Górze młody kierowca potrącił dziewczynę, bo „kręcił bączki” na hamulcu ręcznym. Ranna ofiara z obrażeniami głowy trafiła do szpitala. Kierowca stracił prawo jazdy. – Zachował się nagannie, stacja benzynowa to nie miejsce na szaleństwo za kierownicą – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. Poważnie ranna została przechodząca obok dziewczyna.
Policja coraz częściej sięga po najbardziej rygorystyczne środki wynikające z przepisów, bo to najskuteczniejsza kara dla piratów drogowych. – Utarł się standard, że prawo jazdy tracimy tylko za jazdę po pijanemu, ale tak nie jest – ostrzega mł. insp. Wiesław Widecki, naczelnik lubuskiej drogówki.
Zielonogórska policja od jesieni ubiegłego roku prowadzi akcję „Bezpieczny pieszy”. Wprowadził ją insp. Sebastian Banaszak, szef zielonogórskiej policji widząc to, co dzieje się przed przejściami dla pieszych. Bodźcem były również potrącenia, których cały czas jest za dużo. Za najbardziej drastyczne wykroczenia kierowcy tracą prawo jazdy. Dostają również surowe mandaty.
Kierowcy denerwują się tłumacząc, że utrata prawka to za surowa kara. Mówią, że policjanci nie mogą „tak łatwo” zabrać im praw jazdy.– Policjant może zabrać prawo jazdy kierowcy, który doprowadził do kolizji, wypadku, nie zatrzymał się do kontroli, za nieudzielenie pomocy ofierze wypadku czy nawet takiemu, który swoimi manewrami spowodował zagrożenie na drodze – wyjaśnia mł. insp. Widecki. Szef lubuskiej drogówki podkreśla, że to policjant ocenia zachowanie kierowcy i decyduje o karze.
Niestety, statystyki pokazują, że surowość policji jest uzasadniona. – W ubiegłym roku w wypadkach na drogavh w całym kraju zginęło 3571 osób, z czego aż 1,2 tys. to piesi – wylicza mł. insp. Widecki. W dodatku ponad połowa zdarzeń to potrącenia na pasach, czyli w miejscu, gdzie pieszy powinien czuć się bezpiecznie. – Przecież od małego uczymy dzieci, że na pasach można przejść przez jezdnię – podkreśla mł. insp. Widecki
Jeszcze gorzej wygląda to na przykładzie wszystkich krajów Unii Europejskiej. W całej UE w ubiegłym roku zginęło ok. 6 tys. pieszych, z czego 1,2 tys. w Polsce.
Policja z tym walczy. Powodów nie brakuje. W poniedziałek kierowca na al. Konstytucji 3 Maja w Zielonej Górze zamiast przepuścić pieszych, wyminął ich na zebrze. – Dostał mandat 500 zł i 10 punktów karnych – mówi podinsp. Tchorowski. Kilka dni wcześniej za taki sam manewr został ukarany kierowca na ul. Lwowskiej. Zostali zatrzymani w ramach akcji „Bezpieczny pieszy”, która przybrała już rozmiar codziennych zadań drogówki w Zielonej Górze. Więcej będzie również policjantów na drogach w Zielonej Górze i powiecie. Insp. Banaszak dołożył etatów, dzięki czemu tylko zielonogórska drogówka liczy aż 50 policjantów. To dużo. To zgodne z polityką komendy głównej. – Wkrótce w całym kraju będzie ok. 10 tys. policjantów ruchu drogowego – wylicza mł. insp Widecki. Jednym z ich zadań będzie walka z szaleństwem na pasach.
Jest o co walczyć. Jak informuje policja, potrącenia z samochodem jadącym z prędkością 70 km/godz. nikt nie przeżyje. Zderzenie przy prędkości 60 km przeżyje 20 proc. potrąconych. – Sami siebie pozwalamy zabijać – mówi naczelnik lubuskiej drogówki.
Policja uprzedza, że zabranie prawa jazdy to jedna z możliwości restrykcji wobec szaleńców za kółkiem. Może być również tak, że policjant odstąpi od ukarania kierowcy mandatem, bo uzna, że będzie to zbyt mała kara. Sprawę skieruje wtedy do sądu, który wymierzy mu znacznie wyższą grzywnę.
Wysokość mandatów w Polsce nie jest batem na kierowców. Policjant na drodze za jedno wykroczenie może dać kierowcy maksymalnie 500 zł grzywny. Za dwa lub więcej wykroczenia najwyżej do 1 tys. zł. Są też punkty karne, których kierowcy się boją. Tymczasem w Szwajcarii kwoty idą w miliony. – Za przekroczenie prędkości w zwartej zabudowie o 15 km można dostać mandat w przeliczeniu na złotówki wynoszący ponad 5 mln zł – mówi mł. insp. Widecki. Nie ma tam również żadnej tolerancji podczas pomiarów prędkości. – Dziwili się, kiedy usłyszeli o tolerancji – mówi szef lubuskiej drogówki. W rezultacie w około 9-milionowej Szwajcarii w ubiegłym roku na drogach zginęło 320 osób. W Polsce sytuacja wygląda dramatycznie. W wypadkach na drogach ginie sześć razy więcej osób niż ofiar zabójstw. – Oznacza to, że o wiele bardziej możemy obawiać się śmierci na drodze niż podczas morderstwa – mówi mł. insp. Widecki.
Piotr Jędzura