Bandyci uprowadzili Mariusza S. mieszkańca Żar (woj. lubuskie). Przewieźli do mieszkania w Nowej Soli żądając zwrotu pieniędzy za narkotyki. Ofiarę bili i torturowali. Jeden z sadystów zadawał mu ciosy nożem. Proces trwa.
W środę 18 stycznia przed zielonogórskim sądem okręgowym odbyła się kolejna rozprawa dotycząca uprowadzenia dla okupu Mariusza S. z Żar. Zeznawała partnerka poszkodowanego. Obrońcy oskarżonych dopytywali o szczegóły z eksperymentu procesowego, w którym uczestniczyła kobieta. Okazało się również, że brakuje części bilingów z telefonu poszkodowanego. Sąd wezwie policję do ich uzupełnienia w aktach.
Mariusz S. z Żar został uprowadzony i zamknięty w mieszkaniu w Nowej Soli 21 stycznia ub.r. Tam został skrępowany i zaczęły się jego cierpienia. Kilku mężczyzn nie tylko przetrzymywało go w domu. Torturowali i znęcali się nad Mariuszem S. Jeden z oprawców co jakiś czas podchodził i wbijał w ciało Mariusza ostrze noża.
Bandyci zażądali zwrotu swoich pieniędzy. Pobitego Mariusza zawieźli do Niedoradza koło Nowej Soli. Dopiero włączyli jego telefon komórkowy. Nie chcieli zdradzać miejsca przetrzymywania mężczyzny w Nowej Soli. Oprawcy nakazali Mariuszowi dzwonić do jego parterki. Miała przywieźć im 100 tys. zł i podpisana umowę sprzedaży swojego audi.
Przed sądem zeznawała partnerka Mariusza. Opowiadała jak jeździła samochodem z podpisaną umową w różne wskazywane przez bandytów miejsca w okolicach Kożuchowa i Nowej Soli. W końcu oddała auto. Po jakimś czasie zobaczyła idącego Mariusza S., był w opłakanym stanie. Pobity, opuchnięty, zakrwawiony. Od razu trafił do szpitala w Żarach. Lekarze widząc obrażenia mężczyzny wezwali policję.
Policjanci bardzo szybko zatrzymali Adriana H. i Remigiusza K.
Skąd wzięły się problemy? Mariusz w więzieniu w Krzywańcu poznał Adriana H. Pod celą znaleźli wspólny język. Na wolności miał odbyć spontaniczny, narkotykowy biznes. Adrian H. chciał zrobić interes na sprzedaży kilograma metaamfetaminy. Spotkał się z człowiekiem z Leszna, najprawdopodobniej powiązanym z jakąś grupą nowosolską. On dał Mariuszowi 55 tys. zł na zakup narkotyku. Mariusz wziął pieniądze, narkotyków nie kupił tylko ukrył się w hotelu Zielonej Górze. Chciał przeczekać sprawę. Nie bał się, bo jak wyjaśniał w sądzie kasę dali „leszcze”. Przed sądem zeznania niespodziewanie jednak zmienił. Dodał, że nie doszło do narkotykowej transakcji. Dodatkowo umniejszył rolę oskarżonych w całym zdarzeniu.
Pewne jest, że w sprawie poszło o pieniądze. Padają jednak różne kwoty, 55 tys. zł, 80 tys. zł i nawet 100 tys. zł. Z zeznań wynika jednak, że wyższe kwoty zawierają odsetki, które wliczyli sobie bandyci.