Mirosław Cz. oskarżony o morderstwo 18-latki z miejscowości Radomia czeka na wyrok. Rodzina dziewczyny na sprawiedliwość czeka już 29 lat. W piątek zielonogórski sąd wysłuchał mów końcowych oskarżyciela i obrony.
W piątek prokurator Zbigniew Fąfera z Zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej zażądał dlaMirosława Cz. kary 25 lat więzienia. O więcej nie mógł wnosić. Obrona i oskarżony wnieśli o uniewinnienie.
Zanim się to stało prokurator Fąfera wygłosił emocjonującą mowę końcową. – 24 maja 1983 r. Basia wysiadła z autobusu i do domu już nigdy nie dotarła – mówił prokurator. Oskarżony siedząc za pancerną szybą niemal nieruchomo słuchał słów oskarżyciela. Na jego twarzy nie było żadnych emocji. Czasami wydawało się nawet, że nie słuchał prokuratora. Jedynie dwa razy kiwał głową chcąc jakby zaprzeczyć temu co mówi oskarżyciel.
– Próbowałem doszukać się u oskarżonego skruchy, ale jej nie było. Czytając akta sprawy z 1970 r. dotyczące zamordowania przez oskarżonego 15-letniej dziewczynki przypomniałem sobie makabryczne opisy walki o jej życie i godność – mówił prokurator Fąfera. Mirosław Cz. za ten czy został wtedy skazany przez sąd na karę śmierci. Uniknął jednak stryczka. Sąd w ostateczności zamienił mu karę na 12 i pół roku więzienia.
Miesiąc po wyjściu zza krat Mirosław Cz. miał zamordować Basię, 18-latkę z miejscowości Radomia. – Ten nadmiar okazanego gołębiego serca jest niezrozumiały i świadczy o braku wyobraźni sędziów poznańskich orzekających w 1970 r. – mówił prokurator Fąfera. Mimo wszystko wtedy mężczyzna uniknął odpowiedzialności. Zabrakło dowodów. Dziś jest inaczej. Dzięki rozwojowi nauki prokuratura dysponuje niezbitymi dowodami winy Mirosława Cz. Świadczą o tym również zeznania świadków, którzy w dniu morderstwa, w okolicach drogi do wsi Radomia widzieli oskarżonego. Nie ma on również alibi w miejscu pracy. Świadkowie mówią, że w dniu morderstwa wyszedł on z zakładu introligatorskiego przed południem. Obciąża go również kolega z więzienia, który kupił od oskarżonego kurtkę, w której był on widziany w dniu dokonania zbrodni. O jego winie przemawia również zbrodnia na tle seksualnym, której już raz się dopuścił i omal za to nie stracił życia.
Zatrzymanie i oskarżenia Mirosława Cz. po 29 latach od dokonania mordu było możliwe głównie dzięki badaniom DNA. Jego ślady genetyczne znaleziono na materiale zabezpieczonym na miejscu zbrodni. Prokuratura ma dzięki temu niezbite dowody winy Mirosława Cz. Obrona jest jednak innego zdania. Twierdzi, że materiału DNA nie należy łączyć ze śmiercią 18-latki. Sam oskarżony twierdzi, że jest niewinny. Przed sądem powiedział, że nie podpisywał protokołów zeznań bo był poniżany i szykanowany przez prokuratora. W dodatku w jego przekonaniu prokurator miał w akta jego zeznań wpisywać to, co chciał. – Jestem niewinny, wnoszę o uniewinnienie – powiedział w piątek w sądzie.
Pewne jest, że Basia 24 maja 1983 r. wsiadła do autobusu PKS na dworcu w Zielonej Górze. Wracała z praktyk, była uczennicą technikum odzieżowego w Gubinie. Miała iść na spacer z koleżanką po zielonogórskim deptaku, ale zdecydowała się wrócić do domu. Na swoją zgubę. Z autobusu wysiadła o godz. 15.15 i ruszyła w swoją ostatnią drogę w kierunku domu. Nie dotarła już nigdy. Potem znaleziono już jej ciało. Została bestialsko zgwałcona i uduszona biustonoszem.