W czwartek 23 lutego odbyła się kolejna rozprawa członków bandy, która w Lubsku napadła na właściciela kantoru i jego żonę. Bandyci byli brutalni. Zrabowali 350 tys. zł w różnych walutach. Prokuratura oskarżyła cztery osoby.
Oskarżeni to 41-letni Tomasz K., 28-letni Daniel R. oraz 45-letni Krzysztof S. Oni na rozprawę d zielonogórskiego sądu okręgowego przyjechali z aresztu. 24-letni Dawid K. odpowiada z wolnej stopy. Po napadzie przywiózł Daniela R. do mieszkania jego kolegi. W czwartek 23 lutego zeznania składał właśnie kolega Daniela. Po napadzie Daniel wykąpał się w mieszkaniu kolegi i przenocował.
Kolega Daniela na codzień pracuje w służbach ratunkowych. Świetnie się znają i przyjaźnią od dzieciństwa. Przed napadem świadek jednak niczego nie wiedział. W mieszkaniu Daniela spotkał Tomasza K i Dawida K. W dniu napadu nieświadomie, jak wynika z jego zeznań, odwiózł nawet Tomasza K. Potem poszedł na imprezę rodzinną.
Wieczorem, w dniu napadu do świadka zadzwonił Daniel. – Pytał czy mogę po niego przyjechać – zeznawał świadek, który o podjechanie po Daniela poprosił oskarżonego Dawida K. Już na imprezie dowiedział się od znajomego ratownika medycznego, że doszło do napadu i do szpitala jedzie potrącony Tomasz K. Jest w asyście policji. Potem swoje mieszkanie udostępnił Danielowi. Opowiadał, że był cały molry, tak jakby wpadł do jeziora. – Daniel powiedział mi o napadzie i o tym, że brał w nim udział – mówił świadek. Mówił, że przez to co się stało, długo nie będą się widywać. Daniel chciał dać mu pałkę teleskopową.
Świadek zostawił Daniela w swoim mieszkaniu, a sam poszedł do mieszkania dziewczyny. – Nie wiedziałem co mam z tym wszystkim zrobić – mówił świadek. Rano Daniel był już zatrzymany, a on miał stawić się na policji.
Do brutalnego napadu doszło 18 stycznia ub.r. Bandyci zaczaili się na właścicieli kantoru pod ich domem w Lubsku. Zaatakowali kiedy kantorowiec wysiadł z auta. Dotkliwie pobili mężczyznę. Pobita została również żona kantorowca. A. Sładki podczas walki z bandytami został uderzony młotkiem. Poszkodowany w pościgu potrącił Tomasza K., który trafił do szpitala i tam został zatrzymany. Potem wpadł Daniel R. oraz 24-letni Dawid K., który po napadzie wiózł samochodem Daniela. R. Na koniec został zatrzymany Krzysztof S.
W sądzie wszyscy przyznali się do napadu. Odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora oraz oskarżycieli posiłkowych. Zgodzili się odpowiadać jedynie na pytania sądu i swoich obrońców.
Nie ma śladu po zrabowanych 350 tys. zł w różnych walutach. Bandyci nie mówią nic na temat pieniędzy. Prawdopodobnie wszystko zabrał jeden z nich. Konsekwencje napadu dla poszkodowanych są jednak dotkliwe. Grozi im nawet utrata domu. Chce go zabrać bank.