Marian C., bezdomny o pseudonimie „Francuz”, jest oskarżony przez zielonogórską prokuraturę o zabójstwo Beaty N. Możliwe, że jest seryjnym mordercą. W środę 11 maja zielonogórski sąd ujawnił kluczowe zeznania świadka morderstwa kobiety. – Dużo faktów w zeznaniu jest naciąganych – stwierdził spokojnie „Francuz”.
Marian C., staruszek skuty kajdankami, wygląda niepozornie. Zniszczony denaturatem 64-latek wprowadzany do sądu przez policjantów zawsze pod pachą trzyma teczkę z notatkami. Sam zapewnił sąd, że wzrok mu szwankuje, ale słuch ma za to doskonały. Podczas procesu „Francuz” robi krótkie notatki. Chudy i z wyglądu niepozorny mężczyzna może mieć na sumieniu jednak nawet kilkanaście ofiar. Na razie zielonogórska prokuratura zarzuciła mu zabójstwo bezdomnej Beaty N. Proces w tej sprawie trwa, tak samo jak poszukiwania szczątków ofiar.
W środę 11 maja sąd ujawnił zeznania znajomej Mariana C. Rysuje się z nich wyraźnie życie na melinie przesiąkniętej denaturatem i seksualne żądze ”Francuza”. – Piliśmy denaturat, Francuz chciał żebym pokazała piersi, Beata też pokazała, dotykał delikatnie – zeznawała świadek, która już nie żyje. Motyw seksualny przewija się co jakiś czas w zeznaniach. Wynika z nich również chęć panowania nad kobietami przez Mariana C. W zeznaniach jest mowa między innymi o melinie przy ul. Sulechowskiej. To tam znaleziono szczątki Beaty N. Są również kluczowe dla sprawy zeznania. – Marian drewnianym kołkiem uderzał Beatę w głowę, nieprzytomną położyliśmy spać w pokoju na górze, potem okazało się, że Beata nie żyje – zeznawała znajoma ,,Francuza”. Z zeznań widać, że Marian upatrzył sobie Beatę, która mu się nie poddawała.
Oskarżony spokojnie twierdzi, że „zeznania zostały zmanipulowane”. Marian opowiada, że podczas przesłuchania… słyszał zeznania świadka w prokuraturze. – Bo były otwarte drzwi i mówił co innego – przekonuje sąd. To kolejne zagrywki sprytnego na swój sposób „Francuza”. Przez długi czas wskazywał świadków, którzy są bezdomnymi i nawet nie wiadomo czy żyją. Nie znał ich nazwisk. Mówił, żeby do sądu wezwać na przykład Baśkę z krzywą nogą. Sąd starał się ustalić ich miejsca zamieszkania, ale jest to niemożliwe. Marian C. chciał, żeby powołać grupę, która będzie chodziła po jednym z bloków ze zdjęciem świadka w formacie A4 i pytała mieszkańców, czy widzieli taką właśnie kobietę.
Staruszek Marian C. może odpowiadać nawet za kilkanaście morderstw. Wszystkie jego ofiary to osoby bezdomne. I wszystkie są zaginione od wielu już lat. To ustaliła prokuratura, która szuka szczątek ofiar. To jednak zadanie bardzo trudne. Marian C. doskonale zna rozkład studzienek kanalizacyjnych w Zielonej Górze. To tam miał ukrywać ciała swoich ofiar. Część ze studzienek jednak już nie istnieje. Prokuratura rozkopała szambo przy ul. Sulechowskiej, które przed laty zostało zalane betonem. Znalezienie tam jakichkolwiek szczątków dziś graniczy z cudem. ,,Francuz” sam wzbudził podejrzenia śledczych o wielokrotne mordy na bezdomnych. Miał chwalić się licznymi zabójstwami. Możliwe, że istnieje pamiętnik, w którym Marian C. miał zapisać miejsca ukrycia ciał oraz ile osób zamordował. Możliwe również, że pamiętnik został przez niego spalony przed aresztowaniem.
Sam „Francuz” przez wiele lat rządził i manipulował światkiem osób bezdomnych w Zielonej Górze. Bezdomni bali się go, bo był bezwzględny i brutalny. Zarabiał między innymi żebrząc pod kościołami w centrum miasta. Pieniądze wydawał na denaturat. Marianowi C. grozi dożywocie.
Marian C. ma już jeden prawomocny wyrok, który właśnie odsiaduje. To kara 10 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa mężczyzny i uszkodzenie ciała kobiety. Wyrok ogłoszono w styczniu ub.r. „Francuzowi” udało się wtedy uniknąć odpowiedzialności za usiłowanie gwałtu na kobiecie, o co również był oskarżony.