Nożownik, który ranił taksówkarza w szyję usłyszał wyrok 12 lat więzienia (zdjęcia)

Michał C. do sądu wszedł skuty kajdankami. Na nogach miał łańcuchy ograniczające ruchy. Przed wejściem na salę sądową miał dobry humor. Jakby nie przejmował się tym, że za chwilę może trafić na wiele lat za kratki. Spokojnie rozmawiał z matką, uśmiechał się. Usłyszał wyrok 12 lat więzienia.

Michał C. przed rokiem zaatakował Władysława Lisowskiego nożem na ul. Tarpanowej w Zielonej Górze. Ugodził go w szyję. Mężczyzna cudem uniknął śmierci. W środę od godz. 9.00 czekał na wyrok sądu.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Kiedy prokurator mówiła o tym co zrobił, na twarzy Michała nie było śladu skruchy. Skruchy nie okazywał w trakcie całego procesu. Wcześniej nawet nie przeprosił Władysława Lisowskiego za to, że niemal go zabił. Ofiara nie oczekiwała przeprosin. – Nigdy nie wybaczę temu człowiekowi tego, że chciał mnie zabić – mówił w sądzie W. Lisowski.

Prokurator zażądała kary 12 lat więzienia dla Michała za usiłowanie zabójstwa W. Lisowskiego. Podkreślała, że doskonale wiedział co robi, wiedział również jakie to pociągnie konsekwencje. Wiedział, że może zabić człowieka zadając cios nożem w szyję.

Obrońca był innego zdania twierdząc, że Michał nie chciał zabić, ale swoim czynem… zwrócić na siebie uwagę. Obrońca wskazywał na rolę państwa, które umieściło Michała w domach dziecka, pomagało mu a teraz chce umieścić w więzieniu „upośledzoną od urodzenia osobę”.

Sąd podzielił zdanie prokuratury. Uznał Michała winnym skazując go na karę 12 lat więzienia. W dodatku sąd podzielił zdanie oskarżenia i zasądził dla ofiary nożownika odszkodowanie w wysokości 50 tys. zł. Sąd uzasadniał decyzję tym, że np. Michał wsiadł do taksówki mając na sobie dwie pary spodni i dwie bluzy. Dlaczego? Tego nigdy nie wyjaśnił oskarżony. Można się tylko domyślać, że zdejmując ubranie planował zacieranie śladów zbrodni. Na atak wybrał ustronne, ale dobrze mu znane miejsce na ul. Tarpanowej. Zadał taksówkarzowi cios w szyję. Mężczyzna przeżył, bo zachował trzeźwy umysł, wezwał pomoc i potrafił zatamować krwawienie. Miał też dużo szczęścia. – Cudem przeżyłem. Ostrze zaledwie o dwa milimetry minęło tętnicę szyjną – mówił w sądzie W. Lisowski.

Michał C. w sądzie niewiele powiedział. Przed ogłoszeniem wyroku przeprosił taksówkarza i dodał, że… nie wie co ma powiedzieć.

Wyrok jest nieprawomocny. – Nie cieszę się z wyroku, ale jedna trauma sądowa odeszła ode mnie – mówi W. Lisowski. Ostrzega swoich kolegów po fachu i radzi im, aby mieli oczy dookoła głowy. Zdaje sobie sprawę, że na odszkodowanie poczeka bardzo długo. – Ale przecież w więzieniu za dobre zachowanie może przecież pracować – mówi W. Lisowski.

Ponieważ wyrok jest nieprawomocny, sąd przedłużył areszt Michała C. na pół roku. Tego chciałą prokurator wyjaśniając, że kara wieloletniego więzienia może spowodować, że Michał C. ucieknie i będzie unikał odsiadki.