30-latek koło Zielonej Góry zadał znajomemu kilka ciosów nożem, bo ten zwrócił mu uwagę, że ma psa bez smyczy. Grozi mu dożywocie.
Do zdarzenia doszło nocą 31 sierpnia na 1 września ub.r. koło Zielonej Góry. W świetlicy wiejskiej odbywały się urodziny. Na imprezie 30-latek pił alkohol z dwoma innymi mężczyznami. Około godz. 23.00 towarzystwo się rozeszło. W świetlicy cały czas trwała zabawa urodzinowa. 30-latek poszedł na piętro świetlicy do swojego mieszkania. Po chwili wyszedł z psem na spacer. Przechodząc z psem obok wejścia do świetlicy spotkał znajomego, z którym wcześniej pił alkohol. Ten zwrócił mu uwagę, żeby założył psu smycz. Wyjaśniał, że na urodzinach są dziec,i stąd konieczna ostrożność.
Między mężczyznami doszło do sprzeczki, po chwili do przepychanek. Wtedy 30-latek wyjął nóż i zadał nim znajomemu dwa ciosy w brzuch i jeden w ramię. W tym czasie ze świetlicy wyszedł drugi mężczyzna. Chciał rozdzielić bijących się. Wtedy 30-latek próbował również jego ugodzić nożem. Mężczyzna zdążył jednak odbić uderzenie. Nożownik poszedł do swojego mieszkania. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia ratunkowego, która zabrała ranionego nożem do szpitala. Policja zatrzymała 30-latka.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. – Złożył wyjaśnienia sprzeczne z ustalonym stanem faktycznym, w tym także wyparł się posiadania noża – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej. 30-latek był już karany przez sąd. Decyzją sądu nożownik został tymczasowo aresztowany. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa działając w zamiarze bezpośrednim. Grozi mu kara nawet dożywotniego więzienia. Akt oskarżenie został właśnie wysłany do sądu.