W piątek 9 września Ryszard P. z Sulechowa został skazany na 8 lat więzienia za zabójstwo syna Adama. Działał z zamiarem bezpośrednim zabicia syna, o czym świadczy ilość ciosów oraz siła z jaką zostały zadane Adamowi.
Zielonogórski Sąd Okręgowy zadecydował, że Ryszard P. spędzi za kratami 8 lat. Prokurator żądał dla niego kary 12 laty więzienia. Obrona chciała zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary. Na ogłoszeniu wyroku nie było obrońcy ani prokuratora.
To był błyskawiczny proces. We wtorek 6 września proces został rozpoczęty i przeprowadzony. Następnie przewód został zamknięty i odbyły się mowy końcowe.
Sędzia zielonogórskiego Sądu Okręgowego Diana Książek-Pęciak wyjaśniała, że sąd oceniał materiał dowodowy zebrany do sprawy. – Wina wynika z wyjaśnień oskarżonego, który na pewnym etapie postępowania przyznał się do zabójstwa syna i opisał wersję wydarzeń tak, jak ją zapamiętał, tak jak ją chciał przekazać – mówiła sędzia D. Książek-Pęciak.
Wysokość kary sąd uzasadniał tym, że sytuacja, którą zastał Ryszard P. w swoim domu w dniu tragedii nie była niczym nowym. – Adam P. zachowywał się tak jak zwykle, jeżeli wierzyć wyjaśnieniom oskarżonego – mówiła sędzia D. Książek-Pęciak.
W zdarzeniu nie ma również mowy o zbrodni w afekcie. Ryszard P. działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa syna. Nie ma tam również znamion obrony koniecznej. – Wiemy z wyjaśnień oskarżonego, że Adam P. został w pewnym momencie obezwładniony, więc zamach ze strony ojca na syna ustał. I co się dzieje? Ryszard P. przejmuje inicjatywę, wyrywa nóż z ręki syna i zaczyna zadawać ciosy – uzasadniała wyrok sędzia D. Książek-Pęciak. Uderza w korpus, zadaje silne ciosy. O zamiarze odebrania życia świadczy również ilość zadanych ciosów oraz siła, z jaką zostały zadane Adamowi.
Wyrok, który zapadł w piątek 9 września, nie jest prawomocny.
Do morderstwa doszło w lutym br. w Sulechowie w kamienicy przy ul. Okrężnej. – Wróciłem do domu z baru i zobaczyłem, że Adam obrzygał wannę – opowiadał przed sądem Ryszard P. Jego syn siedział w jego pokoju w fotelu. Wulgarnie kazał mu się „odpier…ić”. Kiedy Ryszard P. wszedł do pokoju, kompletnie pijany Adam miał wstać z fotela i z nożem w ręku ruszyć w jego stronę. – Mówił, że zaj…ie mi kosę – opowiadał synobójca.
Ojciec opowiadał, że syn „kołysał się idąc jakby zadawał ciosy nożem”. Ryszard P. miał „śmiertelnie” wystraszyć się syna. – Zacząłem się cofać. Wiedziałem, że jak się obrócę to wbije mi nóż – relacjonował przed sądem tragiczne wydarzenia.
W pewnym momencie wystraszony o własne życie Ryszard ruszył do kontrataku. Popchnął pijanego syna na fotel. – Leżał z rękami rozłożonymi jak Chrystus na krzyżu – opowiadał w sądzie Ryszard P. Ojciec wyrwał synowi nóż z ręki. Nie uciekł jednak z mieszkania, nie wyrzucił noża, nie wezwał policji tylko wpadł w furię i zaczął nożem zadawać ciosy Adamowi. Uderzał w klatkę piersiową z taką siłą, że nóż w końcu pękł. Wtedy przestał uderzać.