Przed zielonogórskim sądem rejonowym twa proces sadysty, który żywcem palił jeże. Oskarżony nie stawił się w sądzie. Sąd odczytał jego zeznania. Prokurator chce kary 2 lat więzienia dla Przemysława P.
Przemysław P. miał w poniedziałek, 11 lutego, o godz. 12.00 stawić się w Sądzie Rejonowym. Nie zrobił tego. Nie przyszedł na rozprawę. Odpowiada za spalenie żywcem jeży w Zielonej Górze.
Przemysław P. usłyszał zarzut zabicia 12 jeży ze szczególnym okrucieństwem. 23-latek przyznał się do winy. Trzy jeże brutalny sadysta podpalił. Pięć dorosłych i cztery młode brutalnie zatłukł butelką.
Sąd odczytał jego zeznania. Przemysław P. przyznał się do bestialskiego zabicia jeży. Zeznawał, że nie wie dlaczego to zrobił. Miał nawet je najpierw podkarmiać. Potem część jeży zatłukł butelką i część spalił żywcem. Podczas przesłuchania dodał, że nie pamięta dlaczego przyszło mu do głowy zabijanie jeży. Sadysta został aresztowany i z czasem wyszedł z aresztu.
Przemysław P. to osoba bezrobotna, mieszkająca na działkach. Jego bestialski czyn i bezmyślne wymordowanie jeży wstrząsnęło opinią społeczną w całym kraju. Prokurator chce dla sadysty kary 2 lat więzienia.
Przypomnijmy. Wszystko działo się w 2018 r. Pierwszego jeża przechodnie znaleźli 4 lipca, koło sklepu przy ul. Anny Jagiellonki. Sprawca przyniósł zwierzaka w reklamówce, oblał łatwopalną substancją i żywcem podpalił. W poniedziałek, 9 lipca, znaleziono 9 martwych jeży. Pięć dorosłych i cztery małe. Leżały na tyłach ul. Zamoyskiego.
Kolejne spalone żywcem jeże zauważono w niedzielę, 15 lipca. Leżały ułożone w rejonie urzędu miasta.
Policjanci szukali sadysty. W terenie pracowali kryminalni. Do wszystkich policjantów trafiły zdjęcia z monitoringu jednego z pobliskich sklepów z mężczyzną podejrzewanym o spalenie pierwszego jeża. Ustalono, że za brutalnymi zabójstwami jeży stoi Przemysław P. Sytuacja była trudna. Przemysław P. nie ma stałego miejsca zamieszkania. Wiadomo było, że utrzymuje się tylko z prac dorywczych. Nie wiadomo było nawet gdzie szukać brutalnego sadysty.
W poniedziałek, 23 lipca, jeden z policjantów z patrolówki miał wolny dzień. Robiąc zakupy w sklepie zauważył 23-latka. Rozpoznał Przemysława P. z opisu oraz zdjęć z monitoringu. Policjant nie czekając na nikogo sam zatrzymał 23-latka. Na miejsce wezwał patrol policji. 23–latek był kompletnie zaskoczony zatrzymaniem. Nie spodziewał się myśląc, że pozostanie bezkarny w ukryciu.