Kilkanaście osób dokończy budowę swoich domów w Zielonej Górze. Tak zadecydował zielonogórski sąd, po tym jak oszukał ich developer. – Straciliśmy po około 100 tys. zł każdy z nas, ale mamy domy i zamieszkamy w nich – cieszą się mieszkańcy nowego osiedla.
– To było nasze marzenie, dom w pięknej okolicy – opowiada nam Joanna Biel z Zielonej Góry. Na swój dom wybrali osiedle Olimpijskie. To malownicza okolica w Drzonkowie, dzielnicy Zielonej Góry. Ślicznie położona tuż obok lasu. Domy kupili tu również Maciej Budzyński oraz Karol Widła.
Domy miał wybudować developer Artado. Nieruchomości były wycenione na ok. 300 tys. zł. Ludzie wydali swoje oszczędności. Pobrali kredyty. Developer zaczął budować. W grudniu ub.r. zaczęły się jednak problemy. Budowa stanęła. Nic się nie działo. – Kiedy zapytaliśmy co jest nie tak, developer powiedział nam, że musimy dopłacić pod stołem po około 50 tys. zł., żeby mógł dokończyć budowę – mówi Maciej Budzyński.
Ludzie się na to nie zgodzili. 17 grudnia ub.r. do 16 rodzin doszły od developera smsy o treści „Przepraszam Państwa, ale ze względów na lichwę itp. Stwierdzamy, że dalsza walka jest bezskuteczna. Dlatego podjęliśmy decyzję, że we wtorek ogłosimy upadłość dlatego wasza rozmowa jutro nie ma sensu”.
Było już pewne, że z budowy domów nic nie będzie. W dodatku developer straszył, że sprzeda ich ziemię za bezcen. To nie koniec. Ryszard G. żądał, żeby ludzie spłacili jego długi wobec firm, które budowały domy i przerwały prace. – Byliśmy bezsilni, to nas przerastało. Baliśmy się, że wszystko stracimy – mówi J. Biel.
Sprawą zajęli się mecenasi Waldemar Jabłoński i Marcin Pucek z Zielonej Góry. – Sytuacja była fatalna. Developer nie chciał dać żadnych gwarancji, że dodatkowe opłaty spowodują pewność przeniesienia domów na osoby, które je kupiły – tłumaczy mecenas Jabłoński. Zaczął wręcz straszyć ludzi. – Wysyłał smsy, że sprzeda ziemię a nas pozwie i wygra w sądzie – mówi Karol Widła. Pod koniec stycznia b r. miał notarialnie przekazać ludziom domy i ziemię. Nie przyszedł do notariusza.
Sprawa trafiła do sądu. Wtedy okazało się, że Ryszard G. wypłacił z konta spółki Artado pół mln zł. Na konto developera ludzie wpłacili aż niemal 4,2 mln zł. – Postanowiliśmy, żeby ludzie zawiązali spółkę celową i sami dokończyli budowę osiedla – mówi mecenas Pucek. Zielonogórski sąd na takie rozwiązanie przystał i niedawno pozwolił ludziom wybudować ich domy.
Teraz mieszkańcy os. Olimpijskiego zawiązali spółkę i dzięki temu dokończą budowę swoich domów. – Jesteśmy stratni po koło 100 tys. zł każdy, ale uratowaliśmy domy – mówi K. Widło. Ludzie przyznają, że odetchnęli. – Po tylu miesiącach walki wiemy, że będziemy mieć domy – cieszy się J. Biel.
Zadbali już o ochronę swoich budów. Czas leci. Tym bardziej, że ludzie cały czas płacą znacznie wyższe raty kredytów, bo faktycznie nie ma jeszcze ich domów. – Niech to będzie nauczka dla innych. Kupując jakąkolwiek nieruchomość musimy zadbać o siebie, a nie robić tylko to, co mówi developer – ostrzegają mieszkańcy os. Olimpijskiego.
Z Ryszardem G. nie udało się nam skontaktować. Od dawna nie widzieli go również lokatorzy os. Olimpijskiego.