Pijany kierowca wypadł z zakrętu koło Droszkowa pod Zieloną Górą i kompletnie rozbił auto na drzewie. Miał szczęście, że przeżył. Po kraksie uciekał jednak policji. Został złapany. Wydmuchał ponad dwa promile.
Kierowca opla jechał w kierunku Droszkowa. Na zakręcie wypadł na przeciwległy pas jezdni, wpadł w poślizg i wyleciał z drogi. Opel uderzył w drzewo. Kierowca wyskoczył z samochodu i zaczął uciekać, chciał ukryć się w lesie.
Kiedy na miejsce dojechała policja kierowcy nie było przy samochodzie. Samochód został doszczętnie rozbity. Kierowca miał szczęście, że przeżył. Na szczęście nie uderzył również w auto jadące z naprzeciwka, wtedy doszłoby do tragedii. Siła uderzenia w drzewo była tak mocna, że akumulator samochodu wyleciał na drugą stronę jezdni.
Policjanci postanowili jednak patrolować okoliczne drogi. Na trasie w kierunku Przytoku zauważyli mężczyznę, który krył się w krzakach. Po chwili podbiegli do mężczyzny i obezwładnili go. Okazało się, że to kierowca. Wydmuchał ponad dwa promile alkoholu.
Przy drodze zatrzymało się małżeństwo lekarzy. Pomogli pokiereszowanemu mężczyźnie do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego.