Nawet do ośmiu lat więzienia grozi maszyniście szynobusa, który we wtorek przewoził ponad 50 pasażerów. Był pijany. Fakt ten wyszedł na jaw po tym, jak pod jadący pociąg wjechała kierująca toyotą.
W miniony wtorek przed godziną 11.00, na dojeździe do Kostrzyna n/O miała miejsce kolizja drogowa. W Warnikach jadący od strony Gorzowa Wlkp. szynobus uderzył w osobową toyotę yaris, której kierująca wjechała nieopacznie na torowisko. Auto zostało uszkodzone, jednak kobieta wyszła z kolizji bez szwanku.
Zdarzenie to spowodowało jednak dalsze czynności z udziałem policji. Badaniu stanu trzeźwości poddany został także maszynista feralnego szynobusa. Jak się okazało, 55-letni mężczyzna pił przed przystąpieniem do pracy alkohol. Wykonane po kolizji badanie wykazało 0,3 promila.
Faktem jest jednak, że maszynista niemal od dwóch godzin prowadził szynobus. Na trasę wyruszył w Krzyżu w Wielkopolsce. Pokonał ponad 100 km odpowiadając w tym czasie za bezpieczeństwo przewożonych szynobusem pasażerów. Gdy rozpoczynał swą pracę alkoholu w jego organizmie musiało być więcej.
Wyjaśnieniem tej okoliczności zajmą się teraz policjanci z Gorzowa Wlkp. Szczegółowe badanie przeprowadzone zostanie przez biegłych i pozwoli określić przypuszczalny stan mężczyzny w momencie gdy rozpoczynał swe obowiązki. Jeśli wstępne przypuszczenia zostaną potwierdzone maszynista odpowiedzieć może za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w komunikacji. Wówczas grozić mu może nawet do ośmiu lat więzienia. Zapewne również utraci on także uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych, a zatem pożegna się z pracą na kolei.