Policjant z Nowej Soli adoptował drugiego psa, okrutnie potraktowanego przez człowieka. Przygarnięte czworonogi nie miały szczęścia do swoich poprzednich właścicieli. Były bite, kopane i niegodnie potraktowane. Historia psich tragedii zakończyła się happy endem – rajskim życiem i wielką przyjaźnią.
Przypomnijmy 20 lipca 2016 r. koło przejazdu kolejowego przy ul. Starostawskiej w Nowej Soli, był przywiązany do drzewa pies. Policjanci pojechali we wskazane miejsce w lesie i zobaczyli czworonoga przywiązanego do drzewa. Na szyi miał widoczne odbarwienia od paska, którym był przywiązany, a drzewo na wysokości kilkunastu centymetrów było pozbawione kory, co świadczyło o tym, że zdesperowane zwierzę próbowało się uwolnić.
Zostawienie zwierzęcia w takich warunkach nie dawało mu szans na przeżycie. Osłabiony pies trafił do lecznicy weterynarii. Wtedy właśnie policjant rewiru dzielnicowych, mł. asp. Ernest Pondel podjął decyzję i adoptował skrzywdzoną suczkę. – Misia codziennie wie, że dostała drugą szansę, tym razem na pełne szczęścia życie. Jej wcześniejszy właściciel został ustalony i zatrzymany usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem – mówi nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Tym razem policjant zdecydował się na adopcję drugiego, potrzebującego troski psa „Barego”, który w zeszłym roku trafił do schroniska po tym jak jego poprzedni właściciel znęcał się nad nim w okrutny sposób. Zwierzę było bite, kopane. Na szczęście mieszkaniec powiatu nowosolskiego, widząc co się dzieje nie pozostał obojętny na tragedię i zawiadomił odpowiednie służby. Nowosolskiemu dzielnicowemu historia ta nie dawała spokoju i dlatego rozpoczął regularne odwiedziny w schronisku. Przychodził przez trzy miesiące, aby on i pies mieli czas na wzajemne poznanie się. Do odwiedzin dołączyła „Misia”. Cała trójka bardzo się zaprzyjaźniła i polubiła. – Adopcja była już tylko kwestią formalną. Pieski momentalnie zżyły się ze sobą i stały się nierozłączną parą i dumą ich właściciela – mówi nadkom. Maludy.