W czwartek, 15 lutego, przed godz. 20.00 w zielonogórskim szpitalu włączył się alarm pożarowy na miejsce dojechały wozy strażaków i zaczęła się ewakuacja. Powodem alarmu było przegrzanie czujki w serwerowni.
Wszystko zaczęło się przed godz. 20.00. – W szpitalu uruchomiła się czujka pożarowa – mówi mł. bryg. Arkadiusz Kaniak, rzecznik lubuskiej straży pożarnej. Na miejsce wyjechały wozy strażaków zawodowych oraz jednostki OSP.
– Z powodu zadymienia w szpitalu została zarządzona ewakuacja – mówi mł. bryg. Kaniak. W międzyczasie na miejsce dojechały wozy strażaków. – Coś się dzieje w szpitalu, chyba pożar – alarmowali nas czytelnicy.
Pożar szpitala w Zielonej Górze
Źródłem zadymienia okazała się szpitalna serwerownia. – Przegrzał się jeden z czujników i to właśnie wywołał zadymienie oraz alarm pożarowy – mówi mł. bryg Kaniak. Po tej informacji ewakuacja szpitala została natychmiast przerwana. Pacjenci oraz personel szpitala zaczęli wracać na oddziały.
Czujka zajął się informatyk, który samodzielnie opanował sytuację. Zadymienie z serwerowni ustało. Po godz. 20.00 wozy strażaków zaczęły odjeżdżać z terenu szpitala.
Szybka reakcja straży pożarnej to standardowa procedura w takich przypadkach. W przypadku alarmu pożarowego z czujki w szpitalu straż natychmiast wyrusza na sygnałach ze swoich baz do lecznicy. Na szczęście skończyło się tylko na zadymieniu oraz częściowej ewakuacji.
Pożar instalacji na radiologii
W środę, 1 lutego, ub.r. w zielonogórski szpitalu wybuchł pożar. Na miejsce dojechało wtedy pięć wozów straży pożarnej. Pożar został zgłoszono na oddziale radiologii. Zapaliła się instalacja elektryczna. Nie było wtedy ewakuacji ponieważ w radiologii nie ma pacjentów.
Kolejny pożar w szpitalu w Zielonej Górze wybuchł nocą z piątku na sobotę, 2 grudnia, ub.r. W szpitalu pojawił się zapach spalenizny. Na miejsce została wezwana straż pożarna. Strażacy szybko dojechali do szpitala. Od razu zaczęli szukać źródła pożar, zapachu spalenizny i dymu.
Czytaj też – Dziewczynka mogła zginąć. Dziecko wciągnięte przez automatyczną bramę pod domem w Zielonej Górze
Zlokalizowali to w piwnicy szpitala. Okazało się, że zamieszkał tam bezdomny. Podczas przygotowywania jedzenia w mikrofalówce bardzo mocne przypalił je. To wywołało zapach spalenizny i dymu, który był wyczuwalny na oddziale ginekologii. Nikomu nic się nie stało. Osoba bezdomna zamieszkała w piwnicy bez wiedzy personelu szpitala.