Prokuratura zarzuca byłemu dyrektorowi szpitala w Gorzowie Andrzejowi Szmitowi i jego zastępcy Kamilowi Jakubowskiemu narażenie kasy szpitala na stratę w wysokości 4,2 mln zł. Chodzi o pożyczkę dla szpitala, którą zaciągnęli i nie spłacili. Oskarżeni wyjaśniają, że nie mieli innej możliwości. Szpital tonął w ćwierćmiliardowym długu, pomocy odmówił marszałek lubuski i gdyby nie ich ruch, to wszedłby komornik, a szpital „umarłby”.
To sprawa z czerwca 2011 r. Szpital Wojewódzki w Gorzowie zaciągnął wtedy pożyczkę od firmy Elektus z Lublina wysokości 10 mln zł. To miała być krótkoterminowa pożyczka. Jej koszt wynosił ok. 53 tys. zł. Pożyczka została jednak szybko przekształcona na długoterminową, od której prowizja wyniosła już 1,5 mln zł. Pieniądze nie zostały jednak spłacone, trafiły za to na lokaty gorzowskiego szpitala. W rezultacie pożyczkę spłacił lubuski urząd marszałkowski, a jej ostateczny koszt wyniósł aż 4,2 mln zł.
Prokuratura oskarżyła Andrzeja Szmita, byłego dyrektora szpitala w Gorzowie i jego zastępcę Kamila Jakubowskiego o niegospodarność i narażenie kasy szpitala na wielomilionowe straty. Obaj nie przyznają się do stawianych im zarzutów. – Kiedy zaciągaliśmy pożyczkę szpital miał ćwierć miliarda złotych długu – mówił A. Szmit. Zapewniał, że pieniądze z pożyczki od firmy Elektus gwarantowały dalsze funkcjonowanie jednego z największych szpitali w kraju (1100 łóżek) bez zamykania oddziałów. Mało tego gwarantowały też wypłaty dla ok. 1650 osób zatrudnionych w lecznicy.
Kłopoty ze spłatą pożyczki krótkoterminowej spowodowały jednak jej szybkie przekształcenie w długoterminową. To wygenerowało ogromne koszty. Powodów takiej decyzji, zdaniem oskarżonych było wiele. NFZ nie zapłacił szpitalowi w terminie za usługi wykonane ponad plan. Lubuski Urząd Marszałkowski, jako właściciele szpitala nie pomógł im finansowo. Mało tego, nakazał spłacanie pożyczki w wysokości wielu milinów złotych zaciągniętej od województwa lubuskiego. Do szpitalnej kasy nie trafiły pieniądze ze sprzedaży przekształconych gruntów należących wcześniej do lecznicy.
A Szmit dodatkowo sugerował w sądzie, że cała sprawa była spowodowana również niechęcia do jego osoby ze strony obecnej marszałek województwa lubuskiego Elżbiety Polak. – Robiłem wszystko, aby zapewnić płynność leczenia w szpitalu – mówił A. Szmit, który jest lekarzem. W sądzie powiedział, że czasem należy nawet złamać prawo, kiedy ma to na celu dobro pacjenta. Zaznaczył, że dla niego ratowanie i leczenie ludzi jest na pierwszym miejscu. – Wiem, że nie powinienem tego mówić w sądzie – podkreślił A. Szmit.
Sytuacja gorzowskiego szpitala w 2011 r. była beznadziejna. Pieniędzy brakowało dosłownie na wszystko. – Codziennie rano, dzień pracy zaczynałem od raportu czy dojechało mleko i mamy czym nakarmić pacjentów – opowiadał K. Jakubowski. Szpital miał kilkuset wierzycieli i widmo komornika, który w każdej chwili mógł wejść do placówki. Narastały niezapłacone rachunki za gaz, prąd czy leki.