Sandra mam 36 lat i kilka dni na zebranie ponad 200 tys. złotych. – To moja ostatnia szansa. Trudno mi przełamać wstyd i prosić o pomoc, ale jesteście moją szansą na pokonanie choroby, która mnie dotknęła – pisze zielonogórzanka. Możemy pomóc.
Sandra Sosnicka wychowuje synka ma 7 lat, we wrześniu idzie do pierwszej klasy. Najgorsze co mogła ja spotkać to fakt, że choroba może ich rozdzielić i zostawi sam. – Życie nigdy nas nie rozpieszczało, ale zawsze walczyłam, aby zapewnić mu jak najlepszy byt, nie prosząc o żadną pomoc – pisze Sandra.
Najmocniejszym ciosem jaki otrzymała od życia to diagnoza raka szyjki macicy o najwyższym stopniu złośliwości. Badanie i konsultacje trwały na tyle długo, że nowotwór rozprzestrzenił się oraz zaczął naciekać na pobliskie narządy.
– Leczenie zarówno mojej choroby jak i innych nowotworów w naszym kraju znacznie odbiega od standardów europejskich. Rak, który mnie dopadł, jest jedną z głównych przyczyn zgonów w naszym kraju – pisze Sandra.
Postanowiła zawalczyć o życie, wziąć sprawy w swoje ręce i poszukać leczenia na własną rękę. Po nocach wyszukiwał informacji o metodach leczenia i klinikach, które są w stanie zaoferować pomoc, ponieważ nikt na tym etapie choroby w Polskich Centrach Onkologii nie chciał podjąć się operacji usunięcia guza.
Zaoferowano jej przyjęcie najmocniejszych dawek chemii, jednak i przy tym nie dawno mi gwarancji, że na typ etapie guz zareaguje na leczenie oraz nie będzie nawrotów choroby. Nie zaproponowano leczenia spersonalizowanego (immunoterapii wraz z chemią celowaną), która znacząco wpłynęłaby na pokonanie nowotworu w tym stadium (nie jest refundowane).
Szukając leczenia trafiła do kliniki w Berlinie, gdzie już przy pierwszej konsultacji dostałam informacje, że guz kwalifikuje się na operację i wraz z zastosowaniem radioterapii szanse na przeżycie i brak nawrotu choroby są bardzo duże. – Ta informacja spadła na mnie jak cud, nadzieja! Po miesiącach mroku zaświeciło dla mnie słońce, mogę być zoperowana co może uratować mi życie.
Niestety to wszystko wiąże się z dużymi kosztami i nie stać mnie na ich opłacenie – zaznacza Sandra. Żeby jak najszybciej móc otrzymać pomoc, musi w ciągu kilku dni zebrać 200 tys. złotych.
Sandra jest dobrej myśli i bardzo chcę walczyć o życie dla siebie i przede wszystkim dla synka. Mały chłopiec codziennie modli się o zdrowie mamy, a jego jedynym marzeniem jest żeby wyzdrowiała.
– Proszę, pomóżcie mi wygrać tę najtrudniejszą walkę. Przy waszej pomocy mam nadzieję na nowe życie. Proszę was o pomoc, bo wiem, że druga połowa mojego życia będzie piękniejsza od pierwszej, ponieważ w pierwszej uczyłam się życia, a w drugiej będę cieszyła się życiem. Pomóżcie mi zawalczyć o to życie, bo każdy etap bycia mamą jest szczęściem – prosi Sandra.