Dar w postaci serca dostał pacjent w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pomogli policyjni lotnicy z Warszawy, którzy śmigłowcem Bell 407GXi zabrali serce z Zielonej Góry na Śląsk, na lotnisko Katowice-Pyrzowice. Lot zajął tylko 1,5 godziny. Drogą lądową zajęłoby to około czterech godzin.
Gdy chodzi o przeszczep serca, liczy się dosłownie każda minuta. Koordynator pobrań narządów do transplantacji Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu zwrócił się do Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP o pomoc w transporcie serca dla jednego ze swoich pacjentów.
Po uzyskaniu akceptacji komendanta głównego policji wystartowała załoga dyżurna dowódca kom. pil. Karol Chaczko oraz sierż. mech. Tomasz Baranowski, operator SOL (System Obserwacji Lotniczej).
Ze względu na lądowisko szpitala w Zielonej Górze na dachu budynku o nośności do 4t użyto Bella 407GXi.
Policyjni lotnicy wystartowali z bazy na warszawskim Bemowie. Po uzupełnieniu paliwa w Poznaniu czekali na sygnał ze szpitala w Zielonej Górze. Przed 17.00 już z lekarzem transportującym serce na pokładzie wystartowali z Zielonej Góry. Lot wykonany był na hasło „GARDA”, co oznacza pierwszeństwo w powietrzu. Poza pojedynczymi burzami, transport serca przebiegł spokojnie.
Po 1,5 h śmigłowiec wylądował na lotnisku Katowice-Pyrzowice. Tam na płycie czekała już karetka pogotowia, która przewiozła cenny ładunek do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
To już piąty raz w tym roku policyjni lotnicy pomagali w transporcie serca dla pacjenta. Wcześniej transportowaliśmy je dla pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu.
Na przeszczep serca od chwili pobrania, do chwili wszczepienia lekarze mają zaledwie 4 godziny. Na transport jest więc naprawdę niewiele czasu. Każde opóźnienie może przekreślić szanse na dokonanie przeszczepu. Każda dodatkowa minuta, którą dostaje zespół transplantologów, to większa szansa na nowe życie dla każdego naszego pacjenta, dla którego jedynym ratunkiem jest przeszczep.