Do pożaru samochodu w Świebodzinie doszło w poniedziałek, 16 października, na ulicy Sulechowskiej. Z płonącego auta wybiegł kieca. Cały się palił. Ludzie zdejmowali z niego ubrania. Poparzony śmigłowcem LPR został zabrany do szpitala.
Do pożaru samochodu doszło w poniedziałek na ulicy Sulechowskiej w Świebodzinie. Ludzie mówią, że płomienie w aucie pojawiły się błyskawicznie. Z auta wybiegł młody kierowca hondy. – Palił się jak pochodnia – mówią świadkowie.
Na pomoc płonącemu modemu mężczyźnie ruszyli świadkowie. Z płonącego mężczyzny zdejmowali ubrana i próbowali gasić. Na miejsce dojechała straż pożarna, policja oraz wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Medycy zajęli się ciężko poparzonym kierowcą hondy. Został zabrany śmigłowcem do szpitala.
Pożar samochodu w Świebodzinie. Kierowca poparzony
Strażacy szybko uporali się z pożarem auta. Teraz sprawą zajmie się policja. – Wyjaśniamy przyczynę oraz okoliczności w jakich doszło do pożaru samochodu, w którym poparzona została jedna osoba – mówi asp. Marcin Ruciński, rzecznik policji w Świebodzinie.
Z pewnością wypowie się biegły z dziedziny pożarnictwa. Pożar w aucie miał wybuchnąć błyskawicznie. Kierowca nie zdążył uciec przed płomieniami.