Szokujące. Pacjent zmarł w karetce, bo czekał na przyjęcie pod szpitalem

Rzecznik Praw Pacjenta przeprowadził postępowanie wyjaśniające po otrzymaniu informacji o pacjencie, zarażonym koronawirusem, który zmarł w karetce czekając na przyjęcie na szpitalny oddział ratunkowy.

Pan Kazimierz poczuł się źle. Wezwano karetkę pogotowia ratunkowego. Pacjentowi wykonano szybki test na COVID-19, który potwierdził zakażenie. W tym czasie oddział ratunkowy, do którego został skierowany, był odkażany z powodu wcześniejszego stwierdzenia zakażenia innego pacjenta.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Pacjent w karetce czekał na przyjęcie do szpitala. Stan zdrowia mężczyzny w tym czasie gwałtownie się pogarszał. Gdy był bardzo zły, personel szpitala nakazał przetransportowanie pacjenta do oddalonego o 300 metrów oddziału zakaźnego.
W trakcie transportu doszło do zatrzymania akcji serca. Podjęta reanimacja była nieskuteczna. Pacjent zmarł.

 Rzecznik uznał, że prawo pacjenta do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia zostało naruszone.

Rzecznik uznał naruszenie prawa pacjenta przez Opolskie Centrum Ratownictwa Medycznego. Jak wynika ze zgromadzonego w sprawie materiału, dyspozytor medyczny OCRM nie miała wiedzy dotyczącej obłożenia łóżek na oddziałach zakaźnych i oddziałach anestezjologii intensywnej terapii oraz liczbie wolnych stanowisk intensywnej terapii z respiratorem w Nysie. Dyspozytor nie kontaktował się również z SOR-em Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie i nie informował szpitala o stanie zdrowia pacjenta.

Rzecznik uznał także naruszenie praw pacjenta do świadczeń przez Szpital w Nysie. Pomijając niestaranne działania OCRM, personel SOR-u szpitala, mając wiedzę, że stan jest bardzo ciężki, nie podjął żadnych działań mających na celu udzielenie realnej pomocy medycznej. Oczekiwano na zakończenie dezynfekcji izolatki SOR-u. Tymczasem stan zdrowia mężczyzny ulegał systematycznemu pogorszeniu.

Już o godzinie 16.15 lekarz SOR-u wiedział, że na pomoc oczekuje pacjent w ciężkim stanie. Dopiero po długim oczekiwaniu pod budynkiem szpitala, gdy stan mężczyzny był już bardzo ciężki, polecono jego przewiezienie do oddalonego o 300 metrów oddziału zakaźnego. Wówczas doszło do zatrzymania akcji serca. Zgon pacjenta nastąpił o godz. 17.55.