Szukała w internecie ekipy budowlanej. Zaciągnęła nawet kredyt i… wszystko straciła

Kobieta szukała ekipy budowalnej w internecie. Na ogłoszenie odpowiedział szef takiej ekipy. Kobieta wzięła nawet kredyt i wpłaciła mu ponad 58 tys. zł. To był oszust.

Mieszkanka okolic Krosna Odrzańskiego szukała ekipy budowlanej do remontu domu. Na jednym z portali zamieściła ogłoszenie.  Odpowiedział na nie mężczyzna. – W rozmowie telefonicznej zapewniał , że ma duże doświadczenie w pracach budowalnych – mówi kom. Justyna Kulka, rzeczniczka policji w Krośnie Odrzańskim.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Po uzgodnieniu wstępnych warunków, z uwagi na dużo zleceń roboty miał rozpocząć za rok. Na drugi dzień skontaktował się jednak z kobieta. Okazało się, że zwolnił mu się termin i może zacząć prace od zaraz. Kobieta musiała mu jednak przelać ponad 58 tys. złotych , żeby wiedział że jest wypłacalna. Kobieta nie miała jednak takich pieniędzy, dlatego szybko wzięła kredyt. Po zaciągnięciu kredytu przelała je na konto wskazane przez budowlańca. Wtedy kontakt z mężczyzną zerwał się. Poszkodowana stracił wszystkie pieniądze i jeszcze musi spłacić kredyt.

Inna mieszkanka powiatu nie mając zdolności kredytowej w banku, postanowiła poszukać oferty kredytowej w internecie. Odpisała do kobiety, która odpowiedziała na ofertę. – I tak rozpoczęła się korespondencja z oszustem, która prowadzona była przez komunikator – mówi kom. Kulka.

Po przedstawieniu oferty kredytu okazało się, że konieczna jest wpłata 250 złotych na wskazany rachunek bankowy. W kolejnych krokach doszła opłata związana z przepisami personalnymi w kwocie 385 złotych, a także wpłata 580 zł która miała uruchomić kredyt.

Kobieta wykonywała wszystkie polecenia licząc na otrzymanie kredytu. Dostała również dokument z którego wynikało, że po wpłacie kwoty 580 złotych otrzyma kredyt. Pożyczka nie wpływała, a kobieta dokonała kolejnych przelewów. – Myśl, że została oszukana pojawiła się dopiero wtedy, gdy nie zgodziła się na wpłatę kolejnych pieniędzy, a osoba z którą prowadziła korespondencję zaczęła jej grozić sądem. Kobieta kredytu nie otrzymała, za to straciła łącznie ponad 3,7 tys. zł – mówi kom. Kulka.