W miniony weekend w woj. lubuskim utonęły aż cztery osoby. Wszyscy to mężczyźni. Najmłodsza ofiara wody miała 22 lata. Najstarszy mężczyzna miał 62 lata.
W niedzielę, 30 czerwca, do tragedii doszło w Ownicach (pow. sulęciński). Na jeziorze Małym pływał 62-letni mężczyzna. W pewnym momencie zniknął pod wodą. Na miejsce wezwane służby ratunkowe. Strażacy wraz z ratownikami WOPR Lubniewice zaczęli przeszukiwanie jeziora. Około godz. 19.00 strażacki płetwonurek odnalazł ciało 62-latka.
Do kolejnego dramatu doszło również w niedzielę. Mężczyzna zniknął pod wodą stawu na cegielni w Kijach koło Sulechowa. 42-latek przepływał staw i w pewnym momencie zniknął pod wodą. Około godz. 19.00 strażacy znaleźli ciało 42-letniego mieszkańca Sulechowa.
W sobotę, 29 czerwca, do utonięcia doszło nad jeziorem Nierzym koło Gorzowa. Około godziny 14.00 dyżurny gorzowskiej policji dostał zgłoszenie, że młody mężczyzna poszedł popływać i zniknął pod powierzchnią wody. Na miejscu służby rozpoczęły akcję ratunkową. Nurkowie straży pożarnej zauważyli i wyciągnęli na brzeg ciało 23-letniego mężczyzny. Niestety lekarz stwierdził zgon.
Kolejna tragiczna sytuacja w sobotę rozegrała się nad jeziorem w Nowogrodzie Bobrzańskim. Młody mężczyzna, który poszedł popływać zniknął pod powierzchnią wody. Służby natychmiast rozpoczęły działania i już po krótkiej chwili strażacy wyciągnęli 22-latka na brzeg. Młody mężczyzna został zabrany śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala. Tam niestety 22-latek zmarł.
W całym kraju, tylko od początku czerwca, utonęło już ponad 100 osób. – Przypominamy, żeby jadąc nad jezioro, morze lub rzekę zabrać ze sobą również rozum oraz zdrowy rozsądek – mówi st. sierż. Mateusz Sławek z zespołu prasowego lubuskiej policji.