56-latek, wystawił przedmiot na portalu sprzedażowym. Po chwili otrzymał sms-a, że jego sprzęt został kupiony. Wiadomość zawierała dane kupującego oraz link do potwierdzenia płatności. W tym momencie mężczyźnie zapaliła się czerwona lampka. Wykonał telefon do swojego dzielnicowego, a ten uchronił go przed oszustami.
Do dzielnicowego sulęcińskiej jednostki zadzwonił mężczyzna. Chciał poradzić się mundurowego na temat sprzedaży internetowej. Wystawił przedmiot na popularnym portalu aukcyjnym. Dosłownie po kilku minutach, otrzymał sms-a z informacją, że jego sprzęt został kupiony (tu podane zostało imię, nazwisko, a nawet adres wysyłki odbiorcy).
Poniżej znajdował się link, przekierowujący do „odbioru” płatności. Często, podczas zakładania konta na portalu, sami wpisujemy numer telefonu, który jest oczywiście widoczny dla innych użytkowników. Nie jest to błąd. Ma to raczej na celu ułatwienie i przyśpieszenie kontaktu ze strony potencjalnych kupców.
Musimy jednak liczyć się z tym, że podane przez nas dane mogą zostać wykorzystane przez oszustów. 56-latkowi zapaliła się tak zwana „czerwona lampka”. – Kilka dni wcześniej, czytał on bowiem policyjny artykuł o działalności przestępców w sieci. Dzielnicowy, poinstruował mężczyznę, aby absolutnie nie klikał w link – mówi sierż. sztab. Klaudia Biernacka, rzeczniczka policji w Sulęcinie.
Dzielnicowy wskazał mu również, miejsce w aplikacji sprzedażowej, gdzie w przypadku prawdziwego zakupu należy potwierdzić sprzedaż. Jak łatwo się domyśleć, nie pojawiła się tam żadna informacja. Było bardzo blisko, aby mężczyzna padł ofiarą oszustów. Na szczęście, zastosował metodę sprawdzenia oraz nie działania w emocjach i pod presją czasu, o której ciągle mówią policjanci.