Na sali sportowej na ul. Urszuli w środę, 16 marca, było ponad 200 osób. To uchodźcy z ogarniętej wojną Ukrainy. Liczba stale się zmienia. Codziennie ktoś dochodzi, ktoś odjeżdża dalej, najczęściej do Niemiec. Widok ludzi z maleńkimi dziećmi spakowanymi w torbę przytłacza.
Zielonogórski magistrat przygotował 400 miejsc noclegowych w hali na ul. Urszuli. Uchodźcy trafiają tam najczęściej z dworca PKP. Po tym jak wysiądą z pociągów zajmują się nimi zielonogórscy strażacy. Potem straż swoimi samochodami przewozi ich na halę. Tam są lokowani. Dostają również całodzienne wyżywienie.
O kobiety z dziećmi oraz osoby starsze. Na hali są nawet kilkumiesięczne dzieci. Widok ściska gardło. Przyjechali spakowani w torbę, może dwie. Dorobek całego życia mają w bagażu.
Na hali w środę było ponad 200 osób. Liczba stale się zmienia. Co chwilę dochodzą nowi, inny wyjeżdżają. Najczęściej mówią, że chcą do Niemiec.
Zielonogórscy strażacy są dostępni dla uchodźców na okrągło. Pomagają w niesieniu bagaży, zabezpieczenie medyczne. – Udzielamy również niezbędnych informacji na hali oraz na dworcu PKP – mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskich strażaków. To straż zabiera uchodźców z i swoimi samochodami rozwozi do takich miejsc jak hala na Urszuli.
W środę, zielonogórscy strażacy rozdali najmłodszym dzieciom pluszaki. – Niech chociaż przez chwilę zapomną o tym piekle. Niech przez chwilę na ich twarzach pojawi się uśmiech, to już będzie coś – mówi st. kpt. Kaniak.