Zawodowy żołnierz Marcin L., Mikołaj G., Mateusz K. i Konrad M. zaatakowali dwóch Ukraińców w Żaganiu. Zadawali cios w nogi i brzuch „tulipanem”. Rzucili się na ofiary słysząc ukraiński akcent. Ukraińcy zostali poważnie ranni, jeden miał uszkodzone jelita i masywny krwotok. Przed sądem żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Zawodowy żołnierz chce nawet wrócić do jednostki.
Zawodowy żołnierz Marcin L., Mikołaj G., Mateusz K. i Konrad M. do zielonogórskiego sądu okręgowego zostali dowiezieni zza krat. Wszyscy są tymczasowo aresztowani. Do sądu zostali wprowadzeni skuci kajdankami za ręce i nogi, tak jak groźni bandyci.
Wszystko wydarzyło się nocą z 23 na 24 września ub.r. Żołnierz Marcin L. pił alkohol ze znajomym w jego mieszkaniu. Do imprezy dołączył Mikołaj G. Nocą mężczyźni poszli do lokalu w Żaganiu. W barze byli też dwaj Ukraińcy Mykola i Oleksii. Bawili się nikogo nie zaczepiając. Za to Marcin L, Mikołaj i ich znajomy byli na tak agresywni, że ochroniarz wyprosił ich z lokalu.
Marcin i Mikołaj po wyrzuceniu z lokalu poszli na stację benzynową. Tam spotkali Konrada M. i Mateusza K. Wszyscy ruszyli pieszo do innego lokalu.
Żagań. Zaatakowali Ukraińców „tulipanem”
Na ulicy Jana Pawła II mężczyźni spotkali Ukraińców. Zapytali się czy mają papierosy. Kiedy Mykola i Oleksii odpowiedzieli, mężczyźni wpadli w szał słysząc ukraiński akcent. Zaczęli bić Ukraińców. Kopali i zadawali ciosy gdzie popadło.
Jak ustalili śledczy, Mikołaj G. w pewnej chwili rozbił butelkę i tzw. tulipanem zaczął zadawać ciosy w brzuch Oleksiejowi. Ranny Ukrainiec osunął się na ziemię. Tulipan rozciął brzuch tak mocno, że Ukraińcowi wyszły wnętrzności. Mężczyzna cudem przeżył atak. Mykola został poważnie ranny w udo.
Oskarżeni Marcin L., Mikołaj G., Mateusz K. oraz Konrad M. nie przyznali się do ataku na Ukraińców. Podczas śledztwa na ubraniach i butach Marcina L. i Mikołaja G. znaleziono krew obu Ukraińców.
Żołnierz ma zamiar wyjść z aresztu i wrócić do pracy w jednostce wojskowej. Z takim zarzutem będzie to jednak bardzo trudne. Przed sądem wszyscy opowiadają przecież za ciężkie pobicie zagrażające życiu ich ofiary.
Proces trwa.