W czwartek, 23 października, zapadł wyrok w sprawie Sławomira R. Lokalny polityk z Zielonej Góry spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Na policję zgłosił się sam, ale na drugi dzień.
Sąd w Zielonej Górze skazał Sławomira R. na tysiąc złotych grzywny oraz utratę prawa jazdy na pół roku. Wyrok jest nieprawomocny. – Wystąpimy o pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy podejmiemy decyzję w sprawie odwołania – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Wyrok to efekt odwołania policji po pierwszej decyzji sądu. Wtedy sąd uznał, że Sławomir R. za spowodowanie kolizji i ucieczkę z miejsca zdarzenia zostanie ukarany jedynie mandatem w wysokości 500 zł. Policja żądała wtedy kary dwóch lat zakazu prowadzenia i grzywny wy wysokości 5 tys. zł. Mąż byłej prezydent Zielonej Góry, obecnie radnej Rady Miasta Zielona Góra, ucieczkę z miejsca zdarzenia tłumaczył obawą przed dziennikarzami, którzy zepsują opinie mu i jego żonie. Tak tez argumentowała postawę polityka obrona podczas sprawy odwoławczej sugerująv, że chodzi o nagonkę medialną.
Sąd uzasadniając wyrok podkreślił, że nie ma mowy o tym, że Sławomir R. uciekł z miejsca zdarzenia, bo był pijany. Nie został przebadany przez policją, która okazała się w tym przypadku mało skuteczna. Nie zatrzymała polityka zaraz po zdarzeniu. Dmuchnął on w alkomat dopiero na drugi dzień, kiedy sam stawił się na komendzie. Był trzeźwy. Kara jest wynikiem tego, że nie zatrzymał się po zderzeniu i nie sprawdził czy komuś trzeba udzielić pomocy. Zakaz prowadzenia nie jest konieczny, ale sąd mógł z takiej możliwości skorzystać, i tak też zrobił zakazując Sławomirowi R. prowadzenia na okres pół roku.
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło w czwartek, 12 czerwca br., w Zielonej Górze. Sławomir R. prowadził skodę rapid. Na ul. Batorego uderzył w samochód, którym jechała kobieta z małym dzieckiem. Jego zachowanie było bulwersujące. Nie zatrzymał się, nie sprawdził czy komuś coś się stało. Po prostu natychmiast odjechał z miejsca kraksy. Ukrywał się przed policją, która bardzo szybko ustaliła, do kogo należy skoda. Na komendę Sławomir R. zgłosił się dopiero na drugi dzień tłumacząc się złym stanem zdrowia.
Sławomir R. przed kilkoma laty został zatrzymany przez policję jadąc po pijanemu. Wtedy był politykiem PO. Przed ostatnią kolizją został przyjęty do lubuskiego PiS, ale szef partii Marek Ast zaprzeczył po wydarzeniu, że Sławomir R. jest w tej partii.