Zabójstwo Bożeny Marczykowskiej umorzone. Kobieta zaginęła pięć lat temu (ZDJĘCIA)

Nowosolska prokuratura umorzyła sprawę dotyczącą zabójstwa Bożeny Marczykowskiej. Mieszkanka Bytomia Odrzańskiego zaginęła w 2013 r. Policja cały czas prowadzi jednak poszukiwania zaginionej kobiety. Nie ma jednak po niej żadnego konkretnego śladu. Wcześniejsze tropy nie potwierdziły się.

Bożena Marczykowska ostatni raz była widziana w Bytomiu Odrzańskim w okolicach ogródków działkowych 20 października 2013 r. Wczesnym popołudniem jechała rowerem w kierunku lasu. W dniu zaginięcia około godz. 13.00 kobieta zadzwoniła jeszcze do męża, który był  w pracy za granicą. I to był ostatni kontakt z zaginioną kobietą. Od tego czasu już nikt jej nie widział. Nic nie wskazywało na to, że pani Bożena zniknie.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Zaraz po zgłoszeniu zaginięcia ruszyły poszukiwania. Przeszukano okolice Bytomia Odrzańskiego. Bezskutecznie. Odnaleziono jednak rower zaginionej mieszkanki Bytomia Odrzańskiego. Z czasem śledztwo przejęła nowosolska prokuratura rejonowa. Poszukiwania kobiety kontynuowali śledczy z policji. Przez lata niczego to do sprawy nie wniosło.

2013 r. został zatrzymany mężczyzna, znajomy zaginionej B. Marczykowskiej. Uwagę śledczych zwróciło kilka szczegółów. Podczas przesłuchania mężczyzna mówił, że w dniu zaginięcia nie było go w Bytomiu Odrzańskim. Nagarnia z monitoringu w mieście wskazują jednak, że był. Miał on również w domu u siostry wyprać ubrania, w których był w dniu zaginięcia kobiety właśnie w Bytomiu Odrzańskim. Mężczyzna został jednak wypuszczony z braku dowodów jego udziału w zaginięciu mieszkanki Bytomia Odrzańskiego.

Zabójstwo od początku było jednym z głównych wątków śledztwa dotyczącego zaginięcia Bożeny Marczykowskiej. Teraz już nie jest. – Ten wątek sprawy został umorzony – informuje prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Śledczy nie mają żądnych dowodów świadczących o zamordowaniu kobiety. Nie ma też ciała, a co za tym idzie, nie ma morderstwa.

Jeszcze pod koniec kwietnia 2015 r. wydawało się, że policja i prokuratura mimo wszystko mają konkretny trop. Podczas pożaru łąki w okolicach Bytomia Odrzańskiego strażacy natknęli się na kość. Wstępne badania kryminalistyczne potwierdziły, że to ludzka kość udowa. Kolejne badania wykluczyły to, że pochodziła ona z czasów II wojny światowej. Śledczy szybko kość powiązali z zaginiętą B. Marczykowską.

W dniu 11 czerwca 2015 r. kilkadziesiąt osób, podzielonych na grupki, centymetr po centymetrze przeszukiwało teren starej żwirowni koło miejscowości Bycz. Nakłuwali ziemię, sprawdzali krzaki. Strażacy w łodzi pływali po niewielkim zbiorniku wodnym. Używali sondy sprawdzając dno zbiornika. Szukali ciała Bożeny Marczykowskiej, ale niczego wtedy nie znaleziono.

Sprawa zaginięcia kobiety, która dziś ma 53 lata, cały czas pozostaje kryminalną zagadką. Mimo wielu prób i wysiłków śledczych wygląda na to, że akta zaginięcia kobiety trafią do archiwum X. Tym bardziej, że najbliżsi są przekonani, że w zaginięciu nie ma żadnej celowości. B. Marczykowska nie miała żadnego powodu, żeby zniknąć lub uciec z domu.