Zielonogórski sąd okręgowy uznał, że Andrzej U. nie zabił Rafała S. na działkach w Starym Kramsku, tylko działał w warunkach obrony koniecznej. Oskarżony tym samym został uniewinniony od zarzutu zabójstwa. Prokurator i oskarżyciele posiłkowi już zapowiedzieli apelację.
Wyrok w długim procesie zapadł w piątek, 16 lutego. Sąd po analizie materiałów dowodowych oraz przesłuchań biegłych uznał, że na działkach w Starym Kramsku nie doszło do zabójstwa. To była obrona konieczna. Decyzją sądu Andrzej U. został uniewinniony od zarzuty zabójstwa.
Sąd uzasadniając wyrok podkreślał, że oskarżony nie zmieniał swoich zeznań. Od początku utrzymywał, że bronił się przed Rafałem S., który zaatakował go młotkiem. Nóż wziął ze sobą odruchowo słysząc hałasy na działkach, które od pewnego czasu były okradane.
Sąd wziął pod uwagę doskonałą opinię oskarżonego. Nawet pijany nie jest agresywny. Do sądu trafiły petycje podpisane przez dziesiątki osób, które broniły Andrzeja U. Ludzie wskazywali też ofiarę jako złodzieja okradającego ich działki.
Tymczasem opinia ofiary nie jest dobra. To osoba dwukrotnie karana za napady, w tym z niebezpiecznym narzędziem. Ludzie podkreślali, że kiedy Rafał pojawił się na działkach w Starym Kramsku zaczęły się włamania i kradzieże.
Andrzej U. zaraz po zakończeniu ogłaszania wyroku uścisnął dłoń mecenasa Piotra Majchrzaka, swojego obrońcy. Sprawa jednak jeszcze się nie zakończyła. Wyrok nie jest prawomocny. – Czekam na uzasadnienie wyroku i wnosimy apelację – zapowiada prokurator Marcin Jachimowicz ze świebodzińskiej prokuratury rejonowej. Oskarżyciel chciał dla Andrzeja U. 10 lat więzienia.
Apelację zapowiada też oskarżyciel posiłkowy. – Zginął człowiek, a nie musiał. Sąd przyjął obronę konieczną. Obrażenia, jakich doznał poszkodowany, były efektem agresywnego, wręcz bestialskiego użycia noża, a oskarżony nie doznał nawet zadraśnięcia – mówi mecenas Anna Pawlikowska, oskarżyciel posiłkowy.
Z wyroku zadowolony jest mecenas Majchrzak. – Sąd uznał, że mamy do czynienia z obroną konieczną. Nastąpił bezprawny atak na życie i zdrowie mojego klienta, który bronił się. Gdyby tego nie zrobił, to można zaryzykować stwierdzenie, że on byłby dziś pokrzywdzonym. Prawda zatriumfowała – mówi mecenas Majchrzak.
Przypomnijmy. Wszystko wydarzyło się 21 września 2015 r. na działkach w Starym Kramsku. Oskarżony około godz. 21.00 usłyszał hałasy, które go zaniepokoiły. Andrzej U. mówi, że odruchowo wziął ze sobą nóż, który schował w tylnej kieszeni spodni. Wyszedł na ścieżkę między działkami i to tam zobaczył Rafała. Było ciemno. Rafał S., jak wynika z relacji oskarżonego, miał się na niego rzucić z młotkiem w ręku. Rafał kopnął Andrzeja, a potem chciał mu zadać cios młotkiem trzymanym w ręce. Atak uprzedził Andrzej zadając kilka ciosów nożem Rafałowi. Jak się okazało, jeden z ciosów był śmiertelny.