ZIELONA GÓRA Ta zbrodnia wstrząsnęła miastem. Syn z kolegami i matką siekierą zarąbał śpiącego ojca

16-letni Maciek siekierą zmiażdżył śpiącemu ojcu czaszkę. Potem z kolegami Piotrkiem, Sebastianem i Krzyśkiem wywiózł zwłoki do lasu. Tam już czekał przygotowany wcześniej dół. Na wszystko zgodziła się Danuta P. żona zamordowanego Sławka.

W maju 2006 r. dwóch mężczyzn w lesie pod Czerwieńskiem zobaczyła wystający spod ściółki kawałek dywanu. Był wygrzebany z ziemi. Prawdopodobnie wykopały go zwierzęta. Kiedy odeszli bliżej dokonali makabrycznego odkrycia. W dywanie były zawinięte rozkładające się zwłoki. Na miejsce została wezwana zielonogórska policja. Policjanci początkowo nie mieli pojęcia, kim jest denat. Wiedzieli jedynie, że to ciało mężczyzny. Pewne było również to, że zginął od ciosów zadanych w głowę. Mężczyzna miał czaszkę rozbita twardym narzędziem.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Zielonogórska policja wzięła się do roboty. Powołana została specjalna grupa do rozwiązania tajemniczego mordu. Do śledztwa włączyła się gorzowska komenda wojewódzka oraz Centralne Biuro Śledcze. Policjanci bardzo szybko ustalili, że denat to 40-letni Sławomir P. z Zielonej Góry. Funkcjonariusze wpadli na trop jego danych między innymi analizując listę osób zaginionych.

Trzeba było jednak ustalić, kto go zamordował. Tutaj również policjanci wykazali się błyskawicznym śledztwem i doszli do osób odpowiedzialnych za śmierć Sławka. Policjanci zatrzymali 16-letniego syna ofiary, jego trzech kolegów w wieku 16 i 15 lat i 46-letnia Dorota P, żonę ofiary.

Śledczy ustalili makabryczny scenariusz mordu. Do zbrodni doszło, 11 lutego, 2006 r. Tragedia wydarzyła się w zaciszu pokoju kamienicy na trzecim przy ul. Jedności 100.  Sławomir P. przyszedł do domu po alkoholu. Niczego nie przypuszczając położył się spać. Wtedy 16-letni Maciek zaatakował ojca. Zadała mu kilka potężnych ciosów w głowę obuchem kupionej wcześniej siekiery. Uderzał do czasu, aż ojciec przestał się ruszać. Wtedy ruszyła druga część makabrycznego planu. Maciek z kolegami Piotrkiem, Sebastianem i Krzyśkiem oraz Dorotą, żoną zamordowanego zawinęli zakrwawione ciało w dywan i koc. Potem wynieśli martwego ojca z pokoju, w którym został zamordowany. Pakunek z ciałem wsadzili do bagażnika i wywieźli do lasu pod Czerwieńskiem. Tam zakopali ciało ojca półtora metra pod ziemią. Dół był przygotowany wcześniej.  Ostatnią częścią planu był remont pokoju. Mordercy usunęli krew ze ścian i podłogi. Wszystkie zakrwawione przedmioty wyrzucili. Pozbyli się również tapczanu, na którym syn rozbił siekierą głowę ojca. Zbrodnia miała być doskonała. Nie była.

Po zaginięciu Sławomira sąsiedzi i jego koledzy z ulicy zaczęli go szukać. – To był fajny chłop, a jego zniknięcie było dziwne  – mówili wtedy koledzy Sławka. Mężczyzna miła pożyczyć pieniądze od koleżanki. I nagle nawet nie przyszedł po pożyczkę. Znajomi wydzwaniali na komórki Sławka. Obie jednak były wyłączone. Koledzy o Sławka pytali nawet rodziców mieszkających pod Gdańskiem. Ci tez nic nie wiedzieli. Żona pytana na ulicy o męża wykazywała brak zainteresowania jego losem. Informowała,  że pojechał do kochanki. Sławek chodził o kulach od czas wypadku. To był przełom. O zaginięciu Sławka policję zawiadomili sąsiedzi. Nabrali podejrzeń właśnie po tym, jak Dorota oddała kule męża.

Zbrodnię zaplanował syn, a matka chętnie przystała. Powodem miała być chęć uwolnienia się od osoby, która znęcała się psychicznie i fizycznie nad rodziną. Faktycznie Sławomir w grudniu 2003 r. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat za przemoc wobec członków rodziny. Sławek pił, ale po alkoholu nie był agresywny. Za to Maciek chętnie bił ojca. Jeden z sąsiadów widział nawet jak raz Maciek katował pijanego ojca na chodniku.

W sąsiedztwie opowiadali, że nie poszło tylko o pijackie awantury. Sławek, jak wypił to do domu nie wracał. Spał u kolegów, inaczej jego żona zaraz wzywała policję. Sławek czekał na rozwód z Dorotą. Liczył również na odszkodowanie za złamaną nogę. Chciał też sprzedać mieszkanie i kupić sobie kawalerkę. Dorota za to miała żądać, zrzeczenia się na nią mieszkania, a wtedy nie zażąda alimentów.

Sąd Okręgowy w Zielonej Górze wydał wyroki. Żona ofiary dostała 15 lat więzienia. Syna ofiary skazano na 8 lat. Koledzy dostali po 4 lata więzienia, przy zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenia kary. Wszyscy wyszli już zza krat na wolność.

W dniu 25 marca, 2018 r. wieczorem w bloku na jednym z zielonogórskich osiedli doszło do awantury. Na miejsce przyjechała wezwana policja. Jeden z lokatorów wpuścił do mieszkania dwie kobiety i mężczyznę, którzy mieli być ich znajomymi. Trójka gości pobiła go i okradła. Po chwili policjanci zatrzymali sprawców. Mężczyzna i jedna z kobiet są znani policji, i byli już wcześniej notowani. Druga z kobiet nie była notowana. Grozi im kara do 12 lat więzienia. Zatrzymany mężczyzna to 28-letni Maciej D. W 2006 r., kiedy miał 16 lat, wspólnie z 46-letnią matką Dorotą P. i trzema kolegami w wieku 16 i 15 lat, zabił ojca.