Zmusił kierowcę autobusu MZK w Zielonej Górze do ostrego hamowania. Pasażerowie wypadli z siedzeń (FILM)

W piątek, 9 sierpnia, tuż przed godziną 8.00 rano na ul. Zacisze doszło do bulwersującego zdarzenia. Kierujący samochodem osobowym specjalnie zajechał drogę kierującemu autobusem zmuszając go do bardzo gwałtownego hamownia. W wyniku tego hamowania, kilkoro spośród pasażerów upadło, a jedna z pasażerek, 70-letnia kobieta, została zabrana na badania do szpitala. Na szczęście nie odniosła poważniejszych obrażeń.

Policjanci ruchu drogowego wezwali kierującego, którym okazał się 37-letni zielonogórzanin. – Mężczyzna tłumaczył swoje zachowanie tym, że nagle na drogę wybiegł mu pies – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Po obejrzeniu nagrań z monitoringu zainstalowanego w autobusie nie widać było jednak przebiegającego zwierzęcia. Ponadto kierujący samochodem osobowym oznajmił, że chwilę przed tym incydentem, kierujący autobusem zajechał mu drogę wyjeżdżając z zatoczki przystankowej.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Po rozmowie z kierowcą i pasażerami autobusu okazało się, że pomiędzy mężczyzną kierującym osobowym oplem a kierowcą autobusu doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 37-latek, najprawdopodobniej chcąc dać kierowcy nauczkę, zajechał mu drogę i gwałtownie zahamował, powodując zagrożenie bezpieczeństwa pasażerów.

– Nawet jeśli kierowca autobusu zajechał drogę kierującemu samochodem osobowym, nic nie usprawiedliwia tak skandalicznego i bardzo niebezpiecznego zachowania na drodze – mówi podinsp.. Stanisławska. Po analizie zapisów z monitoringu oraz po rozmowie ze świadkami zdarzenia, policjanci podjęli decyzję o zatrzymaniu kierującemu prawa jazdy i skierowaniu wniosku o ukaranie do sądu.

Policjanci coraz częściej mają do czynienia ze zgłoszeniami dotyczącymi agresywnych zachowań za kierownicą. Zdarzają się podobne przypadki, kiedy to kierujący próbują zajeżdżać sobie drogę, zmuszając innych do hamowania czy też wolniejszej jazdy lub przyspieszają widząc wyprzedzający ich samochód. – Takie zachowania są bardzo niebezpieczne i mogą doprowadzić do poważnych zdarzeń drogowych, dlatego policjanci nie będą im pobłażać, a kierujący, narażający bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego, mogą się spodziewać surowych konsekwencji, ze skierowaniem sprawy do sądu włącznie – zaznacza podinsp. Stanisławska.