Dariusz brutalnie zamordował dwie osoby. Kamila siekierą, Andrzeja zatłukł prętem. Przychodził jeść obiady koło ukrytych zwłok (ZDJĘCIA)

Dariusz przed sądem przyznał się do obu morderstw i złożył wyjaśnienia. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. fot. poscigi.pl

Dariusz W. brutalnie zamordował dwie osoby w Nowej Soli. Kamila W. zatłukł siekierą i zadźgał nożem. Andrzeja K. zabił tłukąc metalowym prętem lub rurką w głowę. Ciało ukrył pod blachą falistą na dzikim wysypisku śmieci z noclegownią i potem chodził tam na obiady. W czwartek, 17 lutego, przed zielonogórskim sądem okręgowym przyznał się do obu zabójstw, grozi mu dożywocie.

Dariusz W. skończył tylko podstawówkę. 35-latek na co dzień pracował dorywczo. Ojciec dwojga dzieci w wieku 3 i 5 lat.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Siedział za usiłowanie potrójnego morderstwa

W 2008 r. został skazany na 7 lat więzienia za potrójne usiłowanie zabójstwa w Nowej Soli. Kobiecie z trojga osób chciał poderżnąć gardło. Wyszedł z więzienia po odbyciu kary. Zamieszkał w altanie na działce przy ul. Południowej należącej do jego matki. Kobieta mieszka sama w maleńkim wynajmowanym mieszkaniu i opiekuje się niepełnosprawną siostrą Dariusza.

35-latek był stałym bywalcem noclegowni przy ul. Topolowej. Najczęściej chodził tam na obiady. Przesiadywał też w namiocie za noclegownią. Pił dużo, a to w namiocie było niemile widziane przez Andrzeja K. – On rządził wszystkimi, każdemu dawał zadania i mówił co mamy robić, to się wielu osobom nie podobało – mówił w sądzie Dariusz. Andrzej nie chciał pijanych bezdomnych w namiocie. Wyganiał ich. Tak mówił  Dariusz.

Zatłukł Andrzeja prętem

Był grudzień 2020 r. Dariusz przyszedł do namiotu za noclegownią. – Andrzej kazał mi porąbać drewno do pieca, ale było zimno i już nie miałem na to sił – wspominał ten dzień Dariusz. Za namiotem doszło do krwawej jatki. Dariusz prętem lub rurką, nie pamięta czym, zatłukł Andrzeja. Uderzał jak w  amoku. Sekcja wykazała połamane kości czaszki i twarzy. Zabił Andrzeja i zostawił ciało. – Po 20 minutach wróciłem, Andrzej nie żył. Ciało zakryłem blachą falistą i sobie poszedłem – mówił w sądzie. Dodał, że Andrzej był od niego większy i go zaatakował, a on uderzał na oślep broniąc się.

Morderca miesiącami wracał do namiotu i noclegowi. Jadł tam obiady. Koło ukrytych zwłok pił piwo. – Nikt nic nie wiedział o tym, że tam jest Andrzej. Blacha zarosła krzewami – mówił w sądzie.

Kamila zamordował siekierą i nożem

Był 12 czerwca 2021 r. Dariusz był w altance. Wtedy przyszła Anka, którą lubił. Przyprowadziła Kamila W. Mężczyzna wraz z dwoma kompanami kilka miesięcy wcześniej mieli pobić Darka pod noclegownią. Tak mówił w sądzie, ale policji tego faktu nie zgłosił.

Darek pił alkohol za altanką, bo nie lubił Kamila. Po jakimś czasie położył się spać. Po przebudzeniu zobaczył, że Kamil cały czas jest w altance. – Powiedział mi, że idzie na działki kraść, a to poszłoby na mnie. Kazałem mu odejść z działek, ale on nie chciał – mówił Dariusz.

Kamila zatłukł siekierą. Uderzał w głowę. Na koniec dobił nożem. – Kuchennym – mówił w sądzie. Zapewniał, że także bronił się. – Kamil szedł na mnie z rurką od płotu. Uderzył mnie ramie, w bark. Ja uderzałem na oślep – wyjaśniał przed sądem.

Po tym jak zobaczył, że Kamil nie żyje pobiegł do pobliskiego hotelu. Tam powiedział co zrobił. Przyjechała policja. Zatrzymała go. Podczas przesłuchania sam opowiedział o morderstwie Andrzeja. – Nie mogłem z tym żyć, nie mogłem spać – mówił w sądzie.

Dariusz przed sądem przyznał się do obu morderstw i złożył wyjaśnienia. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. Dodatkowo działał w warunkach recydywy.