Wiesław P., szef upadłej firmy San-Bud z Zielonej Góry i członek jego rodziny Sylwia P. stanęli przed zielonogórskim sądem okręgowym. Wiesław P. miał wybudować blok przy ul. Krasińskiego. Zdaniem prokuratury wiedział, że nie ma możliwości budowy, ale lokale sprzedał. Potem nieruchomości sprzedał firmie członka swojej rodziny, a ta sprzedała ją dalej. Ludziom przepadły majątki. Oboje oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
W środę, 24 stycznia, przed zielonogórskim sądem okręgowym ruszył proces Wiesława P., szefa upadłej firmy San-Bud. Na ławie oskarżonych zasiadła z wujkiem też Sylwia P. W sądzie nie stawił się Wiesław P. Dostarczono zwolnienie lekarskie 53-latka. Nie zostało ono jednak przez sąd uwzględnione, ponieważ nie wystawił go biegły.
Oboje oskarża nowosolska prokuratura rejonowa. W 2011 r. San-Bud budował blok przy ul. Krasińskiego w Zielonej Górze. Firma podpisała umowy z klientami i pobrała od nich zaliczki. Kilkanaście rodzin wpłaciło kwoty od ponad 50 tys. zł do niemal 200 tys. zł. Czekali na swoje mieszkania. Blok powstał, ale tylko w maleńkim kawałku. Z opinii biegłego jasno wynika, że Wiesław P. przyjmując od ludzi pieniądze wiedział , że jego firma nie ma możliwości wybudowania bloku. To nie koniec.
W dniu 9 grudnia 2011 r. San-Bud sprzedał nieruchomość firmie Składy Budowlane San-Bud. Kierowała nią Sylwia P. Przejęła ona od San-Budu zobowiązania wobec osób, które wpłaciły pieniądze na mieszkania. Budowy nie kontynuowała, ale za to sprzedała nieruchomość. Ludzie zostali bez pieniędzy i mieszkań. – Oskarżony obiecywał pokrzywdzonym, w tym mojej klientce, że jego firma wybuduje blok. W momencie zawierania umów i wpłacania pieniędzy oskarżony już wiedział, że nie wywiąże się z umów. Pokrzywdzeni stracili oszczędności całego życia – mówi mecenas Piotr Majchrzak.
Wiesław P. usłyszał zarzuty. Wiedząc, że nie wybuduje bloku pobrał od ludzi pieniądze. Sylwia P. sprzedała nieruchomość wiedząc, że nie spłaci wierzycieli. Oboje nie przyznali się do przedstawionych zarzutów. Wiesław P. wyjaśnił, że wpłaty od ludzi zostały przeznaczone… na budowę bloku przy ul. Krasińskiego. Sylwia P. odmówiła składania wyjaśnień.
San-Bud przed laty był prężnie działającą firmą. W szczycie zatrudniała ponad 500 osób. Kłopoty zaczęły się w 2008 r. Wtedy San-Bud z kilkoma innymi firmami budował na osiedlu Złotniki we Wrocławiu sieć kanalizacyjną i drogi. Wrocław zapłacił niemal 35 mln euro, ale firmy nie dogadały się ze sobą.
W 2011 r. prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki wyrzucił San-Bud z placu przebudowy ul. Jędrzchowskej. Włodarz Zielonej Góry miał dość poślizgów w terminach oddania inwestycji. San-Bud wycofał się z budowy lądowiska w szpitalu. To i tak nic nie zmieniło, bo szpital chciał rozwiązać umowę. Pojawiły się poważne problemy przy budowie nowej siedziby Archiwum Państwowego przy ul. Wojska Polskiego. San-Bud złamał tam niemal wszystkie warunki umowy. W efekcie umowę stracił. San-Bud nie dawał rady sobie również z budową kanalizacji w Parku Przemysłowo-Technologicznym w Nowym Kisielinie.
Dziś Wiesław P. deklaruje dochód ok. 750 zł z renty. Sylwia P. podaje, że utrzymuje się żyjąc za około 1 tys. zł miesięcznie. Zabezpieczeń majątkowych wobec oskarżonych nie zastosowano.