W środę, 7 lutego, w zielonogórskim sądzie rejonowym zapadła decyzja dotycząca podpalacza Castoramy. Tomasz B. trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Co pół roku będzie badany, ponieważ może dopuścić się podobnego czynu.
Ogromny pożar w Castoramie wybuchł w środę, 26 kwietnia, ub.r. po godz. 23.00. Z podziemnego garaży zaczął wydobywać się gesty, czarny dym. Na miejsce szybko dojechały pierwsze wozy strażaków. Dym czuć go było w wielu częściach miasta.
Okazało się, że w magazynie w podziemnym parkingu paliły się materiały budowlane, w tym styropian. Strażacy z ciężkim pożarem walczyli całą noc. – Tam było jak w piekle – mówili strażacy o akcji gaśniczej. Potem bardzo długo trwało dogaszanie pogorzeliska. Część parkingu do dziś jest zamknięta.
Podpalacz Castoramy w Zielonej Górze
Śledczy szybko ustalili, że w Castoramie doszło do podpalenia. Zielonogórscy policjanci ustalili także, że do podpalenia wykorzystana najprawdopodobniej łatwopalna substancja, którą podpalacz rozlał na składowany w podziemnym magazynie towar.
W dniu, 1 maja, policyjni wywiadowcy zatrzymali 39-letniego bezdomnego zielonogórzanina. Tomasz B. usłyszał 3 zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa pożaru i uszkodzenia mienia znacznej wartości. 40-latkoiw groziła za to kara do 10 lat więzienia.
Materiał dowodowy zebrany w sprawie jasno wykazał, że podpalaczem był Tomasza B. Zielonogórski sąd rejonowy zastosował wobec niego areszt tymczasowy na trzy miesiące. Straty przez niego spowodowane szacowane wyliczono na co najmniej milion złotych.
Tomasz B. trafi do zakładu psychiatrycznego
Ruszył proces. Bardzo ważne były opnie biegłych z zakresu psychiatrii. Tomasz B. choruje na schizofrenię paranoidalną. Ma również paranoje. Jak uznała biegła, może dopuścić się w przyszłości czyny znacznie bardziej niebezpiecznego, który zagrozi zdrowi oraz życiu ludzi. Podpalenia Castoramy dokonał w akcie zemsty po tym, jak personel wyrzucił go z podziemnego parkingu.
Ze względu na ciężką chorobę psychiczna nie był jednak w stanie pokierować swoim działaniem. Z pewnością nie rozumiał również co zrobił. Tomasz B. z pewnością dalej nie bardzo rozumie dlaczego stanął przed sądem.
Czytaj też – Wybuch paczki bomby w Siecieborzycach miał zabić Urszulę i jej dzieci. Jej mąż stanie przed sądem, nie przyznaje się
– Sąd Rejonowy w Zielonej Górze umorzył postępowanie karne wobec mojego klienta, uznając, że z uwagi na chorobę psychiczną nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia – mówi mecenas Piotr Majchrzak, obrońca Tomasza B.
Sąd uznał, że Tomasz B. trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Tam będzie leczony. Co pół roku będzie badany. Po wynikach badań sąd zadecyduje, czy Tomasz B. będzie mógł wyjść z zakładu psychiatrycznego na wolność.
– Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem podejmę decyzję co do środka odwoławczego. Wiem jedno, że podejrzany musi poddać się leczeniu i terapii, bo tylko w ten sposób ma szansę w przyszłości na funkcjonowanie w społeczeństwie – mówi mecenas Majchrzak.