Daniel Sz. były prezes Przedsiębiorstwa Budownictwa Społecznego (PBS) skazany. Uniknął jednak bezwzględnego więzienia. – przede wszystkim istotne jest wyłączenie tego typu osób z życia publicznego, ponieważ Daniel Sz. w dalszym ciągu prowadzi działalność gospodarczą – mówi Tomasz Siemiński, poszkodowany przez Daniela Sz.
Sprawa ma początek w 2017 r. To wtedy okazało się, że spółka PBS ma oddać Danielowi Sz. 420 tys. zł, których nigdy w spółce nie było. Była to prywatna pożyczka od W. dla Daniela Sz. Ten jednak uważał, że pieniądze trafiły do spółki i twierdził, że ma ona jemu teraz oddać pożyczkę.
Potem miało nawet dochodzić do zastraszania ze strony Daniel Sz. oraz próby włamania do siedziby spółki przy ulicy Sikorskiego. Daniel Sz. został wtedy ze spółki wyrzucony.
W poniedziałek, 4 grudnia, 2023 r. w sprawie przywłaszczenia 420 tys. zł zapadł wyrok w sądzie karnym w Zielonej Górze. Sąd uznał Daniela Sz. winnym przywłaszczenia pieniędzy. Sąd uznał, że Daniel Sz. wziął prywatną pożyczkę od W. Potem próbował udowodnić, że to pieniądze spółki i zażądał jej spłaty dla siebie.
Daniel Sz. został skazany na półtora roku bezwzględnego więzienia, zwrot pieniędzy oraz zakaz sprawowania funkcji prezesa na sześć lat. Sąd uznał wtedy, że kara bezwzględnego więzienia jest adekwatna, ponieważ Daniel. Sz. robił to wszystko, żeby się wzbogacić. Zrobił to również swoim przyjaciołom.
Daniel Sz., były prezes PBS w Zielonej Górze skazany
Strony odwołały się od wyroku. W poznański sądzie apelacyjny, II wydział karny, zapadł wyrok w sprawie Daniela Sz. Sąd wyrok złagodził. Z opisu czynu wyeliminowany został zapis „a następnie przywłaszczył powierzone jemu mienie znacznej wartości w postaci pieniędzy w kwocie 420 tys. zł z tytułu udzielonej pożyczki”.
Sąd złagodził wyrok skazując Daniela Sz. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata (nie na półtora raku bezwzględnego więzienia). Ma on również informować kuratora pisemnie co pół roku o przebiegu zawieszenia wyroku więzienia. Reszta wyroku został utrzymana.
– Po pięciu latach Daniel Sz. znany ze swoich wątpliwych moralnie i prawnie przedsięwzięć, wspólnik Łukasza Mejzy, a ostatnio zaangażowany w samorządową kampanię wyborczą działacza PSL Arkadiusza Dąbrowskiego został skazany prawomocnym wyrokiem. Nie jest to oczywiście koniec kłopotów Daniela Sz. Trwa kolejna sprawa karna przeciwko niemu. Na początku tego roku prokuratura postawiła akt oskarżenia, zarzut działania na szkodę spółki i wyprowadzenia 780 tys. zł. Czekamy jeszcze na postawienie zarzutów prokuratorskich w dwóch kolejnych sprawach. Na ostatnim etapie są już sprawy w sądzie okręgowym w Poznaniu. Dochodzimy od niego łącznej kwoty 440 tys. zł. Liczymy na szybkie zakończenie spraw i naprawienie szkód. Ale przede wszystkim istotne jest wyłączenie tego typu osób z życia publicznego, ponieważ Daniel Sz. w dalszym ciągu prowadzi działalność gospodarczą. Z jego osobą wiąże się słynna w Zielonej Górze ściana wstydu, budynek starej drukarni Vis a Vis klasztoru sióstr Elżbietanek należący do firmy jego żony, w którym próbuje zrealizować apartamenty mieszkalne, na której podczas kampanii wisieli Mejza, Kubicki i Dąbrowski – komentuje Tomasz Siemiński były wspólnik, poszkodowany działalnością Daniela Sz.