Zielonogórski policjant asp. sztabowy Mariusz Milczewski uratował starszą kobietę z pożaru. Wyniósł ja z płonącego i zadymionego domu.
W sobotę, 27 maja, asp. sztab. Mariusz Milczewski, na co dzień jako po. kierownika ogniwa patrolowo–interwencyjnego komendy miejskiej policji zielonogórskiej policji, miął wolny dzień. Był u rodziców w miejscowości Małomice. Z samego rana wyczuł woń plastiku dochodzącą przez otwarte okno z podwórka.
Gdy wyjrzał przez okno, poczuł zapach spalenizny, a na zewnątrz zauważył sąsiada, który krzyknął, że coś dzieje się na parterze u sąsiadki, bo z okien jej mieszkania wydobywa się dym.
– Bez chwili wahania policjant zbiegł na parter, żeby sprawdzić co się stało. Gdy otworzył drzwi do mieszkania, z jego wnętrza zaczęły wydobywać się duże ilości czarnego dymu, przez które nic nie było widać – mówi podinsp. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Policjant z Zielonej Góry uratował kobietę
Policjant zaczął wołać, żeby sprawdzić czy ktoś jest w środku, ale nikt mu nie odpowiadał. Wtedy wszedł do zadymionego mieszkania. Tam w jednym z pokoi zauważył leżącą na kanapie sąsiadkę. Z kobieta nie było kontaktu.
Asp. sztab. Milczewski ocucił kobietę i wyprowadził z mieszkania, a następnie wrócił, żeby ugasić pożar. Po kilkunastu minutach udało mu się zagasić płomienie. Następnie otworzył okna, żeby wywietrzyć mieszkanie. Wtedy też, gdy po wietrzeniu poprawiła się widoczność wewnątrz, sprawdził czy w pozostałych pomieszczeniach kogoś nie ma.
W tym czasie właścicielka mieszkania była na zewnątrz pod opieką sąsiadów. Kobieta dochodziła powoli do siebie. Po chwili na miejsce przybyło pogotowie ratunkowe, które zajęło się kobietą, natomiast policjantom z okolicznej jednostki asp. sztab. Milczewski przekazał wszystkie szczegóły związane ze zdarzeniem.
Dzięki zdecydowanemu i szybkiemu działaniu, aspirant sztabowy Mariusz Milczewski udowodnił, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu.