Banda 50 pseudokibiców z kijami i w kominiarkach zaatakowała kibiców Promienia Żary

Do 10 lat więzienia grozi napastnikom, którzy w minioną sobotę zaatakowali samochody kibiców Promienia Żary. Policja zatrzymała już pięciu uczestników zajścia. Wszyscy usłyszeli zarzuty, jeden już został aresztowany, a do sądu kierowane są kolejne wnioski.

Nie unikną odpowiedzialności napastnicy, którzy w minioną sobotę, 3 maja, zamaskowani kominiarkami i uzbrojeni w kije, przypuścili atak na kolumnę pojazdów, którymi na mecz do Prochowic zmierzali kibice Promienia Żary.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

W wyniku ataku grupy około 50 pseudokibiców uszkodzone zostały samochody sympatyków żarskiej drużyny oraz nieoznakowany radiowóz policji. – Dwaj funkcjonariusze z komendy w Żarach, którzy będąc świadkami zajścia starali się powstrzymać agresywny tłum, chroniąc życie zaatakowanych osób i własne, zmuszeni byli oddać strzały ostrzegawcze z broni służbowej – informuje podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.

Już w trakcie zdarzenia policjanci powstrzymując pseudokibiców przed dalszą agresją, usiłowali zatrzymać najbardziej agresywnych z nich. W bezpośrednim pościgu złapany został 22-latek, a czterech kolejnych młodych mężczyzn zatrzymano w wyniku dalszych działań.

W prowadzonych aktualnie czynnościach biorą udział zarówno policjanci z jednostki w Żarach i Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Żarach.

– Wszystkim zatrzymanym przedstawiono już zarzuty dokonania czynnej napaści na funkcjonariuszy z użyciem niebezpiecznych narzędzi, uszkodzenia mienia oraz udziału w zbiegowisku mającym na celu dokonanie zamachu – mówi podkom. Konieczny. Podejrzanym grozi kara do 10 lat więzienia.

We wtorek decyzją Sądu Rejonowego w Żarach pierwszy z podejrzanych został aresztowany na trzy miesiące, a prokurator skierował kolejny wniosek o aresztowanie. Policja wraz z Prokuratura Rejonową w Żarach podejmuje zdecydowane działania mające na celu ustalenie, zatrzymanie i pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich uczestników sobotniego zajścia.

– Opisany przypadek jest pierwszym tego typu zdarzeniem w regionie lubuskim, a jedynie konsekwentne kroki służb mogą zapobiec podobnym incydentom – mówi podkom. Konieczny.