Policjanci z Gorzowa zabrali do radiowozu mamę i dziecko, z którym nie było kontaktu. Było sine. Na sygnałach jechali do szpitala przejeżdżając cały Gorzów. Dzięki sprawnej akcji możliwe było udzielenie chłopcu pomocy medycznej i zażegnanie ryzyka związanego z utratą zdrowia czy nawet życia.
Ten dzień w służbie dla mł. asp. Tomasza Owsianego oraz st. post. Danuty Boruckiej z wydziału konwojowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie zakończył się niespodziewanie. Osoby jadące innym samochodem na ulicy Kwiatowej próbowały zatrzymać mundurowych w radiowozie. Okazało się, że to rodzice dwuletniego dziecka, które robiło się sine i nie było z nim kontaktu.
– Zdesperowani i pełni emocji rodzice nie byli nawet w stanie dokładnie opisać co się stało. Poprosili jedynie o pomoc dla chłopca – mówi podinsp. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Na sygnałach wieźli dziecko do szpitala w Gorzowie
Policjantka wsiadła do radiowozu i wzięła dziecko na ręce. Policjant włączył sygnały świetlne i dźwiękowe, żeby jak najszybciej dotrzeć do gorzowskiego szpitala.
Sytuacja nie była łatwa, bo o godzinie 14.00 w centrum miasta panował już spory ruch, a policjantów mamę Antosia czekała jazda policyjnym radiowozem do szpitala. Liczyła się każda minuta. Ważne było, żeby chłopiec nie stracił funkcji życiowych.
Czytaj też – Krwawa jatka w Nowej Soli. Zamordował kochanka żony, a ją ciężko ranił
Mł. asp. Tomasz Owsiany był w drogówce. Dzięki temu na sygnałach sprawnie i bezpiecznie dotarł do celu. Po kilku minutach chłopiec znalazł się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie dalszą pomocą zajęli się już ratownicy i lekarze.
Warto dodać, że to nie pierwsza reakcja tego policjanta. Przed laty ewakuował osoby i eskortował autokary oraz busy z autostrady A2, kiedy te utknęły w korku. Ludzie w upalnym dniu potrzebowali pomocy, wody i przede wszystkim eskorty pasem awaryjnym, żeby wydostać się z ogromnego korka.