Mechanik samochodowy dostał zlecenie na naprawę samochodu. Właścicielka wskazała miejsce, w którym jest zaparkowany. Mechanik przyjechał, otworzył drzwi, ale nie mógł uruchomić silnika. Odholował samochód do warsztatu. Po chwili w warsztacie pojawiła się policja z informacją, że samochód został skradziony.
Policjanci kostrzyńskiego komisariatu zostali zawiadomieni o kradzieży mikrosamochodu, który zaparkowany był przy ul. Wojska Polskiego. Wyjaśnieniem tej sprawy zajęli się kryminalni i śledczy. Szybko udało się ustalić monitoring, który swoim zasięgiem obejmował miejsce kradzieży.
Na nagraniu widać jak w środku dnia z parkingu jest zabierany wskazany samochód. Mężczyzna zahaczył go liną i zaczął holować. Ustalenie tablic rejestracyjnych i właściciela „podejrzanego” nie stanowiło problemu.
Policjanci pojawili się w warsztacie samochodowym w Kostrzynie i poinformowali zaskoczonego właściciela, że pojazd, który u niego jest zaparkowany, został skradziony i holowany jego autem. Po kilku minutach udało się jednak ustalić, że doszło do pomyłki i zbiegu okoliczności.
Okazało się, że mieszkanka Kostrzyna nad Odrą nie mogła uruchomić swojego mikroauta. Dotarła do mechanika, którego poprosiła o pomoc w transporcie samochodu i jego naprawie. Wskazała parking, na którym auto stoi i przekazała kluczyki. Nie przekazała jednak numerów tablic rejestracyjnych.
Mechanik po pewnym czasie pojawił się w okolicy wskazanego bloku. Na parkingu zauważył mikroauto, podszedł do niego, otworzył drzwi kluczykiem i próbował je uruchomić. Miał jednak problem ze stacyjką, więc uznał, że jest zepsuta.
Wraz z pracownikiem podłączyli linę holowniczą i zabrali auto do warsztatu. Dopiero po wizycie policjantów okazało się, że holowali nie ten samochód co trzeba. – Stojące w warsztacie auto było własnością… sąsiada kobiety, która zgłosiła się do mechanika – mówi podkom. Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik policji w Gorzowie. Wskazywała auto stojące przy pierwszej klatce bloku, ale nie z tej strony budynku. Kobieta jest właścicielką samochodu w kolorze szarym. U mechanika było niebieskie.
W warsztacie pojawili się właściciele obu aut. Funkcjonariuszom udało się wyjaśnić sprawę. Kobieta wraz z sąsiadem doszli do porozumienia i stwierdzili, że doszło do niecodziennej sytuacji i niesamowitego zbiegu okoliczności. Sprawa zostanie umorzona.