Michał zginął na pasach. Zielona Góra mówi „Stop pijanym kierowcom” (zdjęcia)

Marsz ruszył z Placu Bohaterów. Przy drodze marszu leżały worki symbolizujące ofiary pijanych kierowców. Były wymowne. Zwracały uwagę. Podczas marszu skandowano „Stop pijanym kierowcom”. – Szkoda tylko, że musiał zginąć człowiek, aby doszło do marszu – mówili jego uczestnicy.

Marsz rozpoczął się kilka minut po godz. 18.00. Kolumna weszła na al. Bohaterów Westerplatte i poszła w kierunku ul. Kupieckiej. W marszu wziął udział Norbert Perski. – Nie toleruję pijanych za kółkiem, stąd mój udział – powiedział zielonogórzanin.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Prowadzący marsz zwracał uwagę na to, aby skończyć z tolerancją pijanych kierujących. Nawoływał do zabierania kluczyków pijanym znajomym lub członkom rodziny, którzy chcą wsiąść za kierownicę. Nawet… odłączajmy akumulator. Prowadzący marsz apelował aby zgłaszać policji podejrzanie jadących kierowców, bo mogą być pijani.

Podczas marszu kilkanaście razy padło, że pijany mężczyzna, który śmiertelnie potrącił Michała Mordowskiego pił… od trzech dni. – Wiedziała o tym jego rodzina i nic nie zrobili – mówił przez megafon. Trzeci dzień okazał się tragiczny dla Michała, który zginął na pasach przy ul. Batorego, koło swojego domu.

Kolumna doszła do miejsca tragedii. Tam w niebo wypuszczono ponad 200 balonów z napisem Michał. Ludzie składali znicze. Stali w zadumie, smutku. – Najgorsze, że trzeba było śmierci Michała, żeby miasto wyszło na ulice i zobaczyło problem – mówili uczestnicy marszu.

Piątkowy marsz zorganizowały Stowarzyszenie Rowerem Do Przodu i Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta. Z ich inicjatywy przy drodze pojawiły się worki wypchane sianem symbolizujące ofiary pijanych kierowców. Szokowały. Zwracały uwagę. Taki był cel.