Do niecodziennej interwencji doszło na parkingu nowosolskiej komendy policji. Mały kotek przeraźliwym miauczeniem wzywał pomocy. Wszedł pod maskę samochodu jednego z policjantów i zaklinował się pomiędzy reflektorem a nadkolem. Zwierzakowi groziło niebezpieczeństwo.
Asp. Krzysztof Fidler i st. sierż. Joanna Rudnicka, aby wydobyć kotka, musieli odkręcić koło i rozebrać nadkole w samochodzie. Widok był niecodzienny, kiedy zobaczyli małego, przestraszonego, czarnego kotka siedzącego za reflektorem. Kot cały i zdrowy znalazł tymczasowy dom. Otrzymał imię „Sierżant”.
W piątek, 7 czerwca, asp. Krzysztof Fidler przyjechał na parking policyjny przed nowosolską komendą,. Miła rozpocząć służbę. Gdy wysiadł z prywatnego samochodu usłyszał głośne miauczenie. Zaczął więc sprawdzać, skąd może dobiegać dźwięk i w pewnym momencie zorientował się, że wydobywa się on z jego pojazdu.
- Na parking podjechała st. sierż. Joanna Rudnicka, która widząc nietypowe zachowanie swojego kolegi zainteresowała się czego jej parter tak energicznie szuka – mówi sierż. szt. Renata Dąbrowicz – Kozłowska, rzeczniczka nowosolskiej policji. Po chwili także usłyszała miauczenie i wszystko dla niej stało się jasne. Ruszyła na pomoc koledze. Policjantka położyła się pod samochodem i sprawdzała podwozie, ale niczego tam widział. Kot cały czas miałczał. Był ukryty głębiej.
Z uwagi na nadchodzący upał, decyzja była jednomyślna – „ratujemy kota”. – Nasłuchując dźwięk miauczenia ustalili, że zwierzak znajduje się pod lewym reflektorem na nadkolu – relacjonuje sierż. szt. Dąbrowicz – Kozłowska. Aby go wydobyć odkręcili koło oraz zdemontowali nadkole i wtedy za reflektorem zobaczyli maleńkiego, przerażonego czarnego, dwumiesięcznego kotka. Policjant ustalił, że maluch może należeć do jego sąsiadki. Po napojeniu wodą, kotek został od razu odwieziony i oddany szczęśliwej właścicielce, która bardzo ucieszyła się z odzyskania swojej zguby. To jednak nie był koniec tej historii.
Asp. Krzysztof Fidler, podczas służby otrzymał telefon od sąsiadki, że jednak jej kotka ma swoje pięć młodych, a ten był szósty nie należał do niej. Mimo, że kobieta zaoferowała przygarniecie małego „podróżnika” czarny kotek znowu wybrał się na przechadzkę, tym razem w kierunku pobliskiego lasku.
Policjant po powrocie z pracy poszedł ze swoim synem na spacer, chcąc znaleźć małego uciekiniera. Nie musiał go jednak zbyt długo szukać, bo dostrzegł przestraszonego kociaka, leżącego pod drzewem. – Kot „turysta” wrócił na rękach swojego dwukrotnego wybawiciela do domu, gdzie dostał miskę i przytulne legowisko – mówi sierż. szt. Dąbrowicz – Kozłowska. Do czasu znalezienia nowego, odpowiedniego i szczęśliwego domu kot, którego tymczasowo nazwano „Sierżant” jest w dobrych rękach.