W poniedziałek Wiktor P. oskarżony o zabójstwo Bośniaczki Mileny A. nie usłyszał wyroku. Sąd podejmie decyzję czy powołać do sprawy kolejnych biegłych.
Wiktor P. na salę rozpraw zielonogórskiego sądu okręgowego wszedł z rękoma i nogami skutymi kajdankami. Zasiadł w ławie oskarżony o najcięższą zbrodnię, zabójstwo. Sąd utajnił jednak część procesu, podczas którego zeznawali biegli w sprawie zdrowia Wiktora P.
Sąd przesłuchał biegłych oraz wysłuchał obrońcy Wiktora P. mecenasa Michała Sienkiewicza. Sędzia zadecydował, że zastanowi się nad powołaniem kolejnych biegłych. Jeżeli zostaną oni powołani to najbliższa rozprawa nie odbędzie się. W przypadku gdyby sąd odrzucił wniosek obrony to w najbliższym terminie odbędą się mowy końcowe i jest szansa na wyrok.
Oskarżony 53-letni Wiktor P. pochodzi z Lubania w województwie dolnośląskim. Kilkanaście ostatnich lat mieszkał w Nowej Soli, aż do wyjazdu do pracy w Szwajcarii.
Do zabójstwa doszło 5 września 2012 r. w szwajcarskim miasteczku Frenkendrof. Oskarżony przyznał się do winy przed sądem, ale zapewniał, że nie planował zabójstwa. Ofiara i Wiktor P. byli parą. Mężczyzna mówi, że Bośniaczka była mu winna ok. 60 tys. franków szwajcarskich. Nie chciała jednak oddać długu. Po dokonaniu zbrodni oskarżony wrócił do Polski. Mówił, że kilka razy próbował nawet popełnić samobójstwo.
Wiktor P. sam zgłosił się na policję informując o dokonanym morderstwie, bo gryzło go sumienie. Wiedział też, że jest poszukiwany przez policję i dalsze ukrywanie nie ma sensu. Ciało Mileny znaleziono 22 września. Wiktor P. jest sądzony w kraju, bo polskie prawo nie przewiduje możliwości wydania go stronie szwajcarskiej. Grozi mu dożywocie.