Zdarza się alarm dla zielonogórskiej komendy, a desperat… pije alkohol w barze

Policjanci zawsze bardzo poważnie traktują wszelkie zgłoszenia o zaginięciach osób, zwłaszcza jeśli zgłoszenie dotyczy dzieci. Niestety zdarzają się też przypadki, gdy alarm wszczynany w sprawie osoby zaginionej jest wynikiem jej lekkomyślności i wypowiadania słów, które wzbudziły niepokój rodziny. To może powodować niepotrzebne działania służb ratunkowych, które w tym czasie mogłyby udzielić pomocy osobom naprawdę jej potrzebującym

Działania związane z poszukiwaniem osób zaginionych to jedne z najbardziej wymagających zadań z jakimi w codziennej służbie mogą spotkać się policjanci, a w przypadku zaginięcia dziecka wręcz najważniejsze. Wtedy ogłaszany jest alarm dla komendy i wszyscy policjanci mają obowiązek stawić się w służbie do działań.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Również w takich przypadkach wykorzystywane są wszelkie możliwe źródła informacji o osobie zaginionej, także wsparcie nowoczesnych technologii oraz psów tropiących. – Zielonogórska komenda często współpracuje przy zaginięciach z Grupą Poszukiwawczo-Ratowniczą Ochotniczej Straży Pożarnej z Jarogniewic – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka policji w Zielonej Górze. Każdego roku kilkadziesiąt takich alarmów wszczynanych jest także po zaginięciach osób, które cierpią na zaburzenia pamięci czy osób, które w akcie desperacji mogą podjąć próbę samobójczą.

Ogłoszenie alarmu za desperatem

Niestety zdarzają się też przypadki, gdy alarm wszczynany w sprawie osoby zaginionej jest wynikiem lekkomyślności lub konfliktu rodzinnego. Czasami bywa też tak, że po awanturze rodzinnej jeden z członków rodziny grozi, że coś sobie zrobi i wychodzi z domu. Nie odbiera telefonu, nie ma z nim kontaktu i nikt nie wie gdzie może przebywać. Wtedy zaniepokojeni członkowie rodziny powiadamiają policję.

Czytaj też – Brak słów. Kierujący Mercedesem uderzył w Toyotę w Zielonej Górze. Pooglądał szkody i po chwili zrobił coś okropnego (ZDJĘCIA)

Dyżurny na miejsce kieruje wszystkie dostępne patrole, a także zarządza alarm dla jednostki, co wiąże się z zaangażowaniem wielu policjantów, również tych, którzy są po służbie.

– Niestety zdarzają się przypadki, gdy okazuje się, że nie było żadnego niebezpieczeństwa, a osoba, której przez kilka godzin, często w nocy i w niedostępnym terenie szukają policjanci, przebywa w barze lub u znajomych, nieświadoma zupełnie tego jakie działania służb ratunkowych wywołała swoim lekkomyślnym postępowaniem – mówi podinsp. Stanisławska.

Zastanówmy się czy wypowiadaniem nieprzemyślanych słów warto narażać bliskich na stres, a policjantów na dodatkową pracę. – Pamiętajmy, że w tym czasie ktoś może naprawdę potrzebować pomocy, a poszukiwanie osoby, która nie zaginęła absorbuje uwagę i cenny czas policjantów w służbie i nie tylko – zaznacza podinsp. Stanisławska.

Policjanci często podkreślają, że działania, w których trzeba ratować ludzkie zdrowie lub życie są wyjątkowe i jednocześnie najbardziej satysfakcjonujące w ich służbie. W takich sytuacjach czują ogromną presję, ale także radość i zadowolenie, że zdążyli na czas i pomogli potrzebującemu człowiekowi, czasem nawet są to sytuacje, w których ratują komuś życie. Pamiętajmy o tym i nie angażujmy służb ratunkowych do niepotrzebnych działań.